Stronnictwo Demokratyczne pojawiło się pod zachowaną do obecnych czasów nazwą w 1939 r. jako organizacyjna nadbudowa nad funkcjonującymi od 1937 r. Klubami Demokratycznymi.
Od 1944 r. SD tworzone było w istocie od nowa. Trafili do niego w znacznej stosunkowo liczbie członkowie przedwojennych Klubów i okupacyjnych odłamów stronnictwa, lecz również ludzie poprzednio w tym środowisku całkiem nieznani. Do pracy w SD skierowani zostali potajemnie działacze PPR z Leonem Chajnem i Janem Rabanowskim na czele. Im też przypaść miała rola kierowania stronnictwem w sposób odpowiadający oczekiwaniom mocodawców. Przewodniczącym SD do 1949 r. był Wincenty Rzymowski – minister spraw zagranicznych w pierwszych rządach powojennych.
Stronnictwo Demokratyczne przejęło rolę partii mającej skupiać środowiska inteligenckie i mieszczańskie oraz skłaniać je, aby, jak to ujął w jednej ze swych broszur Leon Chajn, „towarzyszyły klasie robotniczej w jej marszu do socjalizmu”. Jednakże przez kilka jeszcze powojennych lat czynni w SD byli działacze o odmiennej zgoła orientacji politycznej, jak na przykład liberalni profesorowie Adam Krzyżanowski czy Jerzy Langrod. Po likwidacji w 1950 r. resztek tego, co pozostało po Stronnictwie Pracy, nieliczna grupa jego działaczy została wcielona do SD.
Stronnictwo Demokratyczne przeżywało w latach PRL długie okresy marazmu i krótkie chwile ożywienia, a nawet euforii, gdy zdawało się, że nadchodzą lepsze dla niego czasy. Na skraju samorozwiązania znalazło się w początku lat pięćdziesiątych. W okresie października 1956 r. i bezpośrednio po nim pojawiły się w stronnictwie nowe idee i nowi ludzie. Później, aż do pamiętnych lat 1980/81, popadało w coraz głębszą stagnację. Fatalną rolę odegrało w marcu 1968 r., gdy jego główny organ prasowy „Kurier Polski” znalazł się w czołówce antysemickiej nagonki, a klub poselski SD przyłączył się do ataku na posłów Znaku, którzy ośmielili się interpelować władze w sprawie represji skierowanych przeciw zbuntowanym studentom.