Archiwum Polityki

Skała na piaskach

Świat staje na krawędzi wojny, w budżecie pojawia się nagle wielomiliardowa dziura, odchodzi całe kierownictwo Ministerstwa Finansów, wybory parlamentarne wymiatają jednych, a wprowadzają innych – a złoty, nasza narodowa waluta, stoi jak skała w granicach między 4 a 4,30 za dolara, chociaż nikt nie interweniuje w jego obronie. Może właśnie dlatego.

Wrześniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, znienawidzonej przez nowych lokatorów ław sejmowych, odbyło się dwa dni po wyborach i ostentacyjnie zakończyło niczym. – Po ubiegłomiesięcznej obniżce stóp o jeden procent na kolejną nie pozwala niepewność co do przyszłych posunięć nowego rządu – powiedział Leszek Balcerowicz, którego Andrzej Lepper nazwał ekonomicznym nieukiem, Jarosław Kalinowski szkodnikiem, a Adam Biela agentem zagranicznego kapitału. „Balcerowicz musi odejść!” – było jednym z głównych haseł wyborczych nowych ugrupowań, zarówno tych z lewej, jak i z prawej strony.

Kiedy kilka miesięcy temu Leszek Miller zagalopował się i powiedział, że Polska stoi na krawędzi kryzysu – dolar natychmiast podskoczył do ceny 4,31 zł i dopiero standardowe tłumaczenie, że został źle zrozumiany, przywróciło spokój. Chodziło nie o to, jak daleko do krawędzi, bo rynek walutowy wie swoje – ale jaką ze słów przyszłego premiera da się wyczytać linię postępowania. Międzynarodowa finansjera rozumie wymogi walki politycznej i z powodu byle słowa nie wpada w panikę. Ale kiedy nieopierzone jeszcze nowe ugrupowania wyciągają ręce po klucz do kasy – to już inna sprawa.

Tymczasem niektórzy uważają, że trzeba by zmienić konstytucję, która w artykule 227 ustala, że „w skład RPP wchodzą prezes NBP jako przewodniczący oraz osoby wyróżniające się wiedzą z zakresu finansów powoływane na 6 lat...”. Słowa konstytucji nie peszą osób, wyróżniających się silnym przekonaniem o własnej racji. Gospodarce trzeba dać swobodniejszy dostęp do pieniędzy, tańszy kredyt, czyli niższe stopy procentowe – mówią krytycy.

Członkowie Rady usiłują nie przejmować się tym, że ich pozycja jest – co tu mówić – zagrożona.

Polityka 40.2001 (2318) z dnia 06.10.2001; Wydarzenia; s. 17
Reklama