Archiwum Polityki

Ożywić trupa

Rozmowa z Krystyną Meissner, dyrektorem Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog-Wrocław

Przygotowując program festiwalu Dialog-Wrocław zjeździła pani całą Europę. Jak z perspektywy innych krajów wygląda polski teatr?

Właśnie nasz festiwal, którego zasadą jest zderzenie sześciu polskich spektakli z taką samą liczbą przedstawień zaproszonych z całej Europy, ma przynieść próbę odpowiedzi na tak postawione pytanie. Gdy przyjaciele z innych krajów pytają mnie o kondycję polskiego teatru, odpowiadam zawsze, że dzieje się tu wiele interesujących rzeczy. Mamy dużo bardzo ciekawych indywidualności reżyserskich. Ale nie mogę też nie powiedzieć, że indywidualności te działają właściwie wyłącznie w ramach tradycyjnego teatru. Nie proponują żadnych wyłomów formalnych, nie przekraczają granic, nie rozpychają pola sztuki, tak jak to czynili Grotowski czy Kantor. Tacy reżyserzy jak Krystian Lupa, Grzegorz Jarzyna, Krzysztof Warlikowski, Piotr Cieplak i wielu innych proponują jednak widzom poważną rozmowę na istotne tematy. I to nasz teatr mocno wyróżnia na tle europejskich scen często ograniczających się do funkcji rozrywkowych lub kreowania ciekawostek formalnych.

To bardzo pochlebny obraz. Ale przecież po premierze „Doktora Faustusa” w Berlinie niemieccy recenzenci pozwalali sobie na uogólnienia w rodzaju „ten zapyziały polski teatr”. Krzywdzili nas?

Byli w prawie, moim zdaniem to przedstawienie Jarzynie nie wyszło. Tak się zdarza, zwłaszcza gdy robi się spektakle na zamówienie. To tylko Lupa potrafił – na zamówienie – powtórzyć swoich „Braci Karamazow” z niewiarygodnym sukcesem w Europie. A wracając do tych uogólnień niemieckich recenzentów: akurat w Niemczech gorliwość w poszukiwaniu nowego języka formalnego posunęła się do przesady. Oni łamią wszelkie już możliwe tabu, brutalizują wszystko, im prościej, ostrzej, wulgarniej, tym lepiej.

Polityka 40.2001 (2318) z dnia 06.10.2001; Kultura; s. 56
Reklama