Prof. Jacques Marescaux i jego asystent dr M. Gagner usadowili się wygodnie przed ekranem monitora w jednym z biurowców przy Avenue of the Americas na Manhattanie. Ich 68-letnia pacjentka leżała w tym czasie na stole operacyjnym w Strasburgu odległym o 6000 km. Przy stole stanął tym razem nie chirurg, lecz robot. Manipulując joystickami, które sterowały robotem, prof. Marescaux w 45 minut usunął pacjentce woreczek żółciowy. Operację asekurował zespół chirurgów gotowych w każdej chwili wkroczyć do akcji. Nie było takiej potrzeby. Wszystko się udało, a po tygodniu pacjentka wróciła do zdrowia.
Wprowadzenie do chirurgii robotów jest jednym z wielu szalonych pomysłów, w które obfituje historia medycyny. Przypomnijmy, że w średniowieczu samo krojenie ciała uchodziło za bluźnierstwo. Znieczulenie zapożyczono wprost z jarmarcznych widowisk, a pioniera antyseptyki Ignaza Philippa Semmelweisa, który zaproponował mycie rąk przed operacją, zamknięto w domu wariatów. Być może z perspektywy czasu wprowadzenie robotów na sale operacyjne będzie opisywane w podobnym kontekście.
Wbrew popularnemu wśród lekarzy powiedzonku: internista wie wszystko, ale nic nie robi – chirurg nie wie nic, za to robi wszystko – to wiedza, doświadczenie i osobowość, a nie sama zręczność palców stanowią o różnicy między chirurgiem a dobrym chirurgiem. Przede wszystkim trzeba właściwie rozpoznać chorobę, następnie zadecydować czy, kiedy i jaka operacja jest potrzebna, wreszcie przewidzieć możliwe komplikacje i być przygotowanym na każdą sytuację. Dla dobrego chirurga robot jest wielką pomocą, jeśli chodzi o techniczną stronę operacji.
Dokładniejszy od człowieka
Pierwsze roboty medyczne, będące w istocie zmodyfikowanymi robotami przemysłowymi, znalazły zastosowanie w ortopedii i.