Archiwum Polityki

Cień nadziei na przejazd kolei

Kiedyś jeździły tędy pociągi dalekobieżne do Białegostoku i Gdyni. Jeszcze rok temu pociągami osobowymi dojeżdżali do pracy i szkoły mieszkańcy okolicznych miejscowości. Dziś perony pozarastane trawą i krzewami przypominają skraj dzikiego stepu. Tylko najbardziej roztargnieni turyści przychodzą na zdewastowane stacje, by dowiedzieć się o najbliższy pociąg do Lublina.

Gdy uruchamiano linię, ówczesne dzienniki wiele miejsca poświęciły relacjom tak z otwarcia, które odbyło się pod koniec marca 1898 r. w Łukowie, jak również z przejazdu pierwszego pociągu kilka dni później z Lublina do Łukowa. Dziennikarz „Kuryera Warszawskiego” zanotował: „Kiedy (...) z brzaskiem dnia przyszedłem z miasta na dworzec lubelski, stał już przed peronem pierwszy pociąg, do obsługi nowej linii łukowskiej przeznaczony. Pociąg (...) zawierał trzy wagony drugiej klasy, jeden mieszany klas I i II-giej, wagon służbowo-pocztowy i brankard do bagażów, a zresztą zabiera on po drodze, gdzie napotka, wagony towarowe”.

To właśnie reporter gazety warszawskiej był pierwszym nabywcą biletu, który został „wyjęty ze świeżo otwartej paczki”. Tuż za nim w kolejce stali inni pasażerowie, wśród nich „dwóch Żydów lubartowskich nieśmiało pyta kasjera, czy to naprawdę na nową linię należy bilety kupować, bo dawniej pierwszego dnia wożono za darmo”.

W pierwszą podróż do Łukowa wyruszyło dziesięciu podróżnych. W Lubartowie wsiadło 13 osób. „W Parczewie większość osób opuszcza pociąg, znać więc, iż ruch lokalny między Lubartowem a tym miastem będzie spory (...). Stacya Radzyń, odległa o 6 wiorst od miasta tejże nazwy, zbudowana jest w lesie. Nie był to dobry pomysł takiego oddalenia, gdyż dla mieszkańców Radzynia dogodniej będzie dojechać końmi do Łukowa”.

Reporter „Kuryera” był wyraźnie zdegustowany podróżą. Pisał, że pociąg jechał z „szybkością wołową”, a pasażerom najbardziej dał się odczuć „brak bufetów na dworcach”.

Pod specjalnym nadzorem

„Pewnego dnia wieśniacy, którzy kosili zboże na polach, zobaczyli nadjeżdżający pociąg.

Polityka 40.2001 (2318) z dnia 06.10.2001; Społeczeństwo; s. 88
Reklama