Po sejmowych korytarzach przemykają sprzątaczki. Ale to jeszcze nie jest pora na odkurzanie i polerowanie. Na razie trzeba pozbyć się śmieci. Tak panie sprzątające nazywają tony papierzysk – pozostałość po posłach. Przedstawiciele narodu z upodobaniem gromadzą bowiem stosy dokumentów, opracowań, ekspertyz. Twierdzą, że papiery są im niezbędne, ale panie z pionu czystościowego w takie wytłumaczenie nie wierzą. Gdyby naprawdę potrzebowali, papierzyska nie leżałyby w takim nieładzie, ot co.
Na sali obrad urzędują tapicerzy, już zerwali obicia z foteli zajmowanych przez prawicę. – To przypadek – wyjaśnia jeden z pracowników. – Przez cztery lata siedzenia się już wytarły, trzeba wymieniać materiał. Tym z lewej strony też wymienimy.
Poprzednia wymiana trwała w środku kadencji. Czerwone obicia zastąpiono zielonymi. Posłowie PSL wyrażali zadowolenie, pozostali raczej nie. Specjaliści uznali jednak, że kolor zielony jest praktyczniejszy. – Zawsze o tym wiedzieliśmy – przekonuje przedstawiciel partii ludowców. Ma lekko zaczerwienione oczy, brał wczoraj udział w uroczystym pożegnaniu prezydium Sejmu z pracownikami kancelarii sejmowej. – Wesoło było, chociaż nie wszystkim – wspomina. W nowej kadencji zabraknie dwóch członków prezydium: wicemarszałków Stanisława Zająca (AWSP) i Jana Króla (UW).
– Umarł król, niech żyje król, u nas to normalka, przyzwyczailiśmy się – filozofuje sejmowy strażnik. – Czasem człowiek nie zdąży zapamiętać nazwiska posła, a ten już znika i nie wraca.
Układanie posłów
W trakcie kadencji ubywają głównie ci, którzy umierają. Według obliczeń dokonywanych przez kancelarię Sejmu, średnio rocznie odchodzi w ten sposób trzech parlamentarzystów.