Archiwum Polityki

Chała patriotyczna

Zaczęło się od zapowiedzi telewizyjnej. Najpierw wysłuchaliśmy „Pierwszej Brygady”, a po jej wybrzmieniu spikerka Jedynki zakomunikowała patetycznie: „Tę i inne pieśni powstańcze usłyszymy 1 sierpnia na placu Krasińskich...” Aż wstyd prostować, że „Brygada” nie jest pieśnią powstańczą, ale jak się miało nazajutrz okazać, nie ma to większego znaczenia, gdyż twórca spektaklu Tadeusz Broś, scenarzysta i reżyser w jednej osobie, przygotował widowisko ogólnopatriotyczne, mieszając bez ładu i składu utwory różnych epok i poetyk. Na początek poszła „Bogurodzica”, potem przemówił biskup Głódź, następnie Alicja Majewska zaśpiewała „Jeszcze się tam żagiel bieli”... To jest ładna piosenka, słyszałem ją wiele razy, ale nigdy nie pomyślałbym, że w treści patriotyczna! Dalej – „Pierwsza Brygada”, dwie następne piosenki ułańskie, papież z telebimu... Potem było dużo dymu, kolejne przypadkowo zestawione tytuły, wśród nich „Dziś do ciebie przyjść nie mogę”, i znowu Ojciec Święty z ekranu, jak gdyby reżyser w swej genialności powierzył mu rolę konferansjera.

W zapowiedziach obiecywano też, iż wystąpią wybitni polscy artyści. Z branży śpiewaczej oprócz wspomnianej wykonawczyni pieśni żeglarskiej byli jeszcze Szcześniak i Rynkowski oraz aktorka Szczepkowska, której jednak kazano mówić „Czerwone maki na Monte Cassino”, a w tle chórek mruczał melodię i wyglądało to tak, jakby aktorka po prostu nie umiała śpiewać. O innych solistach można jedynie powiedzieć oględnie, że na miano wybitnych na pewno nie zasłużyli.

Sierpień jest miesiącem wielkich rocznic, na pewno więc planowane są kolejne patriotyczne koncerty. Niechaj więc ten 1 sierpnia będzie wzorem – jak takich rzeczy robić nie należy.

Polityka 33.2000 (2258) z dnia 12.08.2000; Kultura; s. 43
Reklama