Piotr Czubiński, z wykształcenia historyk po studiach na KUL, miał 29 lat, kiedy w 1996 r. został burmistrzem Kraśnika. Urzędowanie rozpoczynał z etykietą solidarnościowego etosowca, bo jako nastolatek roznosił bibułę, a potem został szefem międzyszkolnej komisji związku. Lubi podkreślać te opozycyjne korzenie. Już w 1994 r., będąc radnym, zasłynął w małym świecie kraśnickiej polityki jako człowiek bezkompromisowy. Kazimierz Mareczka, dawny burmistrz, pamięta, jak Czubiński wypomniał mu użycie służbowego auta do przejechania 40 km na odsłonięcie pomnika w sąsiedniej wsi.
– Wydawało się, że chce umacniać prawo i obalać komunę – mówi Władysław Kotlarek, były wiceburmistrz i członek AWS. – Lansowaliśmy go z Mareczką.
Teraz po pięciu latach rządów ekipy Piotra Czubińskiego, po kontroli przeprowadzonej w urzędzie przez Regionalną Izbę Obrachunkową (RIO), od października 2000 r. lubelska Prokuratura Okręgowa bada, czy zarząd Kraśnika przypadkiem nie pozbawił kasy miasta poważnych pieniędzy.
Kotlarek: adwersarz
Młody burmistrz, członek Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, szybko odciął się od politycznego sponsoratu Kotlarka i Mareczki. Zaczął działać na własną rękę i sam dobierać sobie współpracowników. Okazał się bardzo elastyczny światopoglądowo. Przez pewien czas w Kraśniku rządziła nawet koalicja SKL-PC-SLD.
We wrześniu 1998 r., tuż przed wyborami do samorządu, kandydat na radnego Władysław Kotlarek trafił na pierwszy dowód nieczystych rąk burmistrza i jego ekipy. Sprawa dotyczyła sprzedaży mieszkań w nowym budynku przy ul. Rumiankowej.
– Jeszcze zanim zawarto z lokatorami umowy najmu, zarząd miasta umowami cywilnymi zobowiązał ich do wykupu mieszkań bez przetargu – mówi Wiesława Jasińska, dawniej inspektor do spraw lokali wydziału gospodarki komunalnej.