Archiwum Polityki

Romantyczny i nierozważny

Jestem Gruzinem, ale byłbym gotów umrzeć za Ukrainę – zarzekał się kilkanaście miesięcy temu. Niebawem okazało się, że to przeraźliwie prawdziwe słowa: śmierć Georgija Gongadze, a zwłaszcza towarzyszące jej okoliczności, wskazujące, że mógł zostać zamordowany na zlecenie prezydenta Ukrainy, sprawiły, że Georgij stał się najbardziej znanym na świecie ukraińskim dziennikarzem. Jego śmierć spowodowała też najgłębszy w historii niepodległej Ukrainy kryzys polityczny, który nie wiadomo czym się zakończy.

Matka, Łesia, jest Ukrainką ze Lwowa nieprzeciętnej urody. Ojciec pochodził ze znakomitej starej szlachty gruzińskiej. Był bliskim współpracownikiem Zwiada Gamsahurdii, bojownika o niepodległą Gruzję. To połączenie genów dało wybuchową mieszankę: Georgij był wysokim blondynem z jasnymi oczami i bujnym temperamentem. Kiedy tylko pojawiła się szansa na wolność, przylgnął do środowisk demokratycznych. W 1989 r. został nawet szefem służb informacyjnych Narodowego Frontu Gruzji. W czasie wojny abchaskiej został ranny, odłamki pocisku utkwiły mu w dłoni.

To właśnie krew z tej rany pozostawiona na karcie medycznej stała się materiałem do badań genetycznych, które miały określić, czy ciało znalezione pod Kijowem to Georgij Gongadze. Z okresem gruzińskim wiąże się jeszcze jedna tajemnica. Podobno Georgij miał brata bliźniaka, którego ukradziono ze szpitala wkrótce po urodzeniu. Tę informację potwierdza żona dziennikarza, Myrosława: – To prawda, brat bliźniak Giji nigdy się nie odnalazł.

Georgij wyjechał z Gruzji do Lwowa razem z matką. – Nie zmusiły mnie do tego powody polityczne, lecz osobiste – wyjaśniał. Był 1990 r. i Lwów stanowił centrum demokratycznego myślenia i przemian. Aż kipiało tu od dyskusji i pomysłów. W centrum miasta na reprezentacyjnym deptaku ludzie spierali się do późnej nocy. O wolność, demokrację, niepodległość. To był pierwszy ukraiński „Majdan Niezależnosti”. Zaczęły się strajki studentów. Gongadze wpadł w ten nastrój po uszy. Początkowo nie znając ukraińskich realiów przylgnął do UNA UNSO, skrajnie nacjonalistycznej, faszyzującej organizacji. Szybko pojął, że nie odpowiada mu taki styl uprawiania polityki, deptanie i palenie flag, działania bojówek.

Polityka 15.2001 (2293) z dnia 14.04.2001; Świat; s. 48
Reklama