Archiwum Polityki

Od kryształu do banału

Ustalanie jak ma wyglądać Świątynia Opatrzności Bożej trwało ponad dwa wieki. Kiedy półtora roku temu w drodze konkursu kwestię tę wreszcie rozstrzygnięto, okazało się, że zwycięski projekt, mimo że ładny, jest nie do przyjęcia, bo za mało przypomina kościół rzymskokatolicki, a za bardzo – kryształowy żyrandol ustawiony na pogańskim kurhanie. Rozpisano następny konkurs, którego wyniki prymas Glemp ogłosił kilkanaście dni temu.

Zaraz po ogłoszeniu wyników pierwszego konkursu zwycięski projekt profesora Marka Budzyńskiego prymas nazwał „wyzwaniem, rozwiązaniem frapującym i pobudzającym do dyskusji”, w którym „przejawia się głębia teologiczna”. Okazało się jednak, że dyskusja, którą projekt pobudził, tylko mu zaszkodziła, a teologiczna głębia, jaką ujawnił, niektórym biskupom wydała się zbyt przepastna i ciemna. Niekonwencjonalny projekt przepadł w niej razem z autorem. Pracy zarzucono za dużą eksperymentalność przy zbyt małym nasyceniu sakralnością, zaś autorowi – chęć pobrania za wysokiego honorarium. Przy okazji zaczęto szeptać, że cała ta zielona góra z kryształem to w ogóle nie jest chrześcijański kościół, ale masońsko-żydowska świątynia lansująca New Age.

Po raz pierwszy o wystawieniu świątyni (jako wyrazu dziękczynienia za wydobycie Polski spod obcej przemocy) zdecydował Sejm Czteroletni w dwa dni po uchwaleniu Konstytucji 3 maja. Ale Sejm, mimo że uchwalił jedną z pierwszych konstytucji nowoczesnego świata, postawić świątyni nie dał rady. Do idei budowy świątyni wrócił Sejm poprzedniej kadencji. Ogłoszenie otwartego konkursu na projekt świątyni uznano za wielkie osiągnięcie Kościoła i SARP, dzięki któremu, jak zapewniano, efekt końcowy będzie znacznie lepszy niż bazylika w Licheniu. Na konkurs wpłynęło aż 101 prac, z których najbardziej spodobały się trzy: zielona góra z kryształem, echo gotyku w modernistycznej edycji na styku trawy i nieba oraz prosta bryła z kamienia z krzyżem w elewacji. Prymas niespodziewanie wybrał do realizacji zieloną górę z kryształem, wywołując tym spore zamieszanie. Bogactwo projektu oszołomiło niektórych biskupów i wiernych, wielu z nich po obejrzeniu makiety zaczęło nawet wątpić, czy Opatrzność wciąż jeszcze czuwa nad szlachetną ideą wzniesienia świątyni.

Polityka 4.2002 (2334) z dnia 26.01.2002; Społeczeństwo; s. 75
Reklama