Archiwum Polityki

Węgiel brutalny

Sierpień 80, największy związek zawodowy w Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów, dał 16 czerwca ministrowi Skarbu Państwa tydzień na anulowanie zarządzenia o wprowadzeniu zarządu komisarycznego i wszczęciu postępowania naprawczego w przedsiębiorstwie. Liderzy związku porównują je z... "wprowadzeniem stanu wojennego w kopalni" i grożą, że odpowiedzą tak jak na stan wojenny sprzed lat. Ale pozostałe związki mają już dość destrukcji.

Do cyklicznych strajków w kopalni Bełchatów, jednym z największych państwowych przedsiębiorstw (10 700 pracowników), zdołaliśmy się już przyzwyczaić. W trakcie dotychczasowych protestów nie używano jednak "języka wojny i nienawiści". To nowa jakość na tej scenie, która - w opinii przynajmniej części aktorów - od dawna ocieka polityką. - Nie mamy wątpliwości, że zarząd komisaryczny jest odwetem politycznym Solidarności i AWS za wyprowadzenie z ich struktur, półtora roku temu, największej w kraju solidarnościowej organizacji - mówi Marek Lach, wiceprzewodniczący Sierpnia 80.

Przypomnijmy, że w lutym 1997 r., w trakcie strajku wymierzonego przeciwko dyrektorowi kopalni Jerzemu Wagenknechtowi, władze Solidarności rozwiązały zakładową organizację - w odpowiedzi na to przywódcy protestu i związku przeszli z całą strukturą (ponad 3000 członków) do Wolnego Związku Zawodowego Sierpień 80.

Po strajku odbyły się wybory do 35-osobowej Rady Pracowniczej. Weszło do niej aż 22 przedstawicieli Sierpnia 80. Edward Idziak, szef liczącego dwa tysiące ludzi Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego, mówi, że Sierpień 80 wygrał wybory na fali postrajkowych emocji: - Kopalnią zaczęli rządzić liderzy związku poprzez podporządkowaną sobie radę. Prowadzona przez dyrektora Wagenknechta restrukturyzacja została wstrzymana. Dobrze zarządzana firma stała się areną wiecową i polityczną! Nasza gorycz jest tym większa, że w czasie strajku także występowaliśmy przeciwko dyrektorowi.

W kopalni przeprowadzono konkurs na nowego dyrektora. Ministrowi skarbu przedstawiono trzech kandydatów, z których we wrześniu (po prawie półrocznym namyśle), kiedy były już znane wyniki wyborów parlamentarnych, wybrał Jerzego Ptaka. - Od początku byliśmy przeciwni tej kandydaturze - twierdzi wiceprzewodniczący Lach.

Polityka 26.1998 (2147) z dnia 27.06.1998; Gospodarka; s. 60
Reklama