Archiwum Polityki

Pandora politycznie dojrzała

We "Wprost" z 7.06. pisze pan prezydent Lech Wałęsa albo osoba, która pisze za niego, bo dziwnie jakoś nie poznaję stylu i charakterystycznego typu perswazji pana prezydenta, że "oskarżenie skierowane pod adresem wicepremiera Janusza Tomaszewskiego znowu otworzyło ťpuszkę z PandorąŤ"... Gdyby tak rzeczywiście było, to z puszki wyszłaby co najwyżej Anastazja P. Pandora zrodzona przez Hefajstosa i Atenę była bowiem kobietą wyposażoną we wszystkie zalety. Każdy z bogów dał jej coś od siebie: wymowę, wdzięk, umiejętność łamania męskich serc, gibkość, a nawet umiejętność polowania na dziką zwierzynę (co zresztą nie różni się wiele od punktu trzeciego). Pandora posiadała beczkę, w której zamknięte były wszystkie nieszczęścia ludzkie. Beczkę, nie puszkę, bo w owych czasach Aleksander Puszkin nie wynalazł jeszcze konserwy mięsnej. O puszkę się jednak nie kłócimy - rzeczywiście, na skutek wadliwych tłumaczeń przyjęło się mówić o "puszce Pandory". Ale - na miły Bóg - to nie ona tam była zapuszkowana! Rzecz nieistotna? - Zapewne. Jednak ilość absurdów, które się beztrosko publicznie wygłasza w naszym kraju, zaczyna mnie przerażać.

Radna Rady Warszawy Aldona Jabłońska-Klimczak nie wierzy świadectwom telewizji. Jest to postawa, którą pochwalam, ale jednak do pewnych tylko granic. Radna jest otóż głęboko przekonana, że Ojciec Święty Jan Paweł II od dziesięciu lat nie żyje, a kolejne pielgrzymki do Polski odbywał jakiś jego sobowtór. W liście do "Polityki" (numer 23, strona 36) pisze bowiem i skądinąd słusznie: "Ludzie zmieniają się w ciągu życia - takie jest ich dobre prawo - i dlatego właśnie regulamin nazewnictwa ulic przewiduje zakaz nazywania ulic imionami żyjących". Taksówkarz warszawski zawiózł mnie parę tygodni temu na ulicę Jana Pawła Marchlewskiego.

Polityka 26.1998 (2147) z dnia 27.06.1998; Stomma; s. 82
Reklama