Archiwum Polityki

Bujające wahadełko

Popularna była niegdyś opinia, że młody czytelnik to taki sam czytelnik jak ten dorosły, tylko bardziej wymagający. Dziś zdaje się triumfować reguła wręcz przeciwna: młody czytelnik to taki, któremu można wcisnąć byle co. Wśród jej wyznawców z pewnością umieścić należy oficynę Egmont Polska z jego nowym prasowym produktem dla dzieci, miesięcznikiem „Witch-Czarodziejki”. Wydawcy zdają się wierzyć, że pożeglują sobie na wielkiej fali potteromanii. Niestety, mało tu prawdziwie czarodziejskiej aury, sporo zaś zwykłej hucpy. Numer otwiera test mający określić, czy nastoletnia czytelniczka ma naturę czarodziejki czy wróżki. Po tej wstępnej klasyfikacji następuje już wprowadzenie do wiedzy tajemnej: wróżenia z listków herbaty, grochu, igieł, monet, a nawet kromki chleba. Jest też sennik i księżycowy horoskop. A w nagrodę: prawdziwe wahadełko, od którego bujania się redakcja radzi uzależniać wszystkie poważniejsze decyzje życiowe. Z fusów zaś można odczytać swoją przyszłość, a czosnek pozwoli odpędzić pecha. Słowem nie ma się co wysilać, albowiem w życiu i tak wszystko zależy nie od naszej pracowitości, inteligencji, pomysłowości, aktywności, ale od ziół, talizmanów i kierunku, w jakim kołuje wahadełko. Podobno, gdy rozum śpi, budzą się upiory. W „Czarodziejkach” jest to sen kamienny.

Polityka 5.2002 (2335) z dnia 02.02.2002; Kultura; s. 44
Reklama