Na stołeczku w zaułku jednej z ulic w neapolitańskiej dzielnicy Forcella siedzi sędziwy Gennaro. Przed sobą ma walizkę pełną paczek amerykańskich papierosów z przemytu. Na parkanie koło swojego stanowiska zawiesił kalendarz, wydawany przez włoską policję. Na każdej stronie widnieją fotosy z najsłynniejszych filmów o policjantach. Grudzień 2001 opatrzono zdjęciem z filmu Vittoria De Siki „Ieri, oggi e domani” („Wczoraj, dziś i jutro”). Funkcjonariusz bezradnie rozkłada ręce na widok Marcella Mastroianniego z dzieckiem na ręku. Przyszedł aresztować jego filmową żonę – Sophię Loren, ale nie może tego zrobić, bo ona znowu jest w ciąży.
– Powiesiłem ten kalendarz – mówi Gennaro – gdy dowiedziałem się o śmierci Concetty Muccardi, którą grała Sophia. Concetta właśnie tutaj sprzedawała papierosy.
Zmarła w wieku 78 lat w Neapolu pogrążając w żałobie setki tamtejszych ulicznych handlarzy przemycanych papierosów. Concetta, którą jeszcze kilkanaście lat temu można było zawsze spotkać w tym samym miejscu, nie rozstawała się z fotosami z filmu. – Dostałam za niego Oscara – żartowała i to był najlepszy chwyt reklamowy jej małego straganu. Odkąd w 1964 r. De Sica otrzymał za „Wczoraj, dziś i jutro” złotą statuetkę Amerykańskiej Akademii Filmowej, po kartony przemyconych papierosów przychodziły tłumy; oprócz stałych klientów z okolicy pielgrzymowali do niej wszyscy ci, którzy chcieli ją poznać i posłuchać opowieści o jej ciężkim życiu, o filmie. To zdjęcia najsłynniejszej pary włoskich aktorów, a nie dziewiętnaściorga swoich dzieci miała zawsze przy sobie.
De Sica w swym filmie wiernie odtworzył historię jej życia. Tuż po wojnie Muccardi wyszła za Pasquale Prisco, wiecznego bezrobotnego i darmozjada.