Archiwum Polityki

Skrzydlaci szpiedzy

Po zamachach na World Trade Center i Pentagon więcej pieniędzy pójdzie na rozpoznanie przeciwnika i udaremnienie jego szaleńczych planów. Ważną rolę w walce z terroryzmem mogą odegrać bezpilotowe samoloty szpiegowskie.

Dziś, gdy setki satelitów szpiegowskich są w stanie podglądać i podsłuchiwać każdy zakątek globu, pomysł, by robić to za pomocą samolotów, wydaje się niedorzeczny. Pozornie. By dostrzec istotne szczegóły na zdjęciu satelitarnym, musi być ono zrobione ze stosunkowo małej odległości i przy dobrej pogodzie. Dlatego satelity szpiegowskie krążą po niskich orbitach – do kilkuset kilometrów, co sprawia, że swoim polem widzenia obejmują dość wąski i za każdym przelotem inny wycinek powierzchni Ziemi. Owszem, istnieją satelity geostacjonarne sprawiające wrażenie, że wiszą nieruchomo nad wybranym punktem globu, ale w rzeczywistości są one nieustannie w ruchu: krążą wokół Ziemi po orbicie leżącej w płaszczyźnie równika na wysokości prawie 30 tys. km. Z tej odległości można obserwować start dużej rakiety lub jak zmienia się układ chmur, ale nie rozmieszczenie obozów terrorystów. Dlatego satelity geostacjonarne są wykorzystywane głównie jako przekaźniki telekomunikacyjne lub nadajniki sygnału radiowego i telewizyjnego, choć mają też zastosowanie wojskowe.

Co prawda kamery zainstalowane na pokładach satelitów szpiegowskich potrafią dziś dostrzec pojedynczego człowieka, ale mają tę wspomnianą wadę, że nie są w stanie śledzić dłużej niż przez kilka minut interesującego nas obszaru i to raz na dobę, a ich użyteczność w dużej mierze zależy od pogody. Poza tym, co nie jest bez znaczenia, przeciwnik znając parametry orbity może dziś bez trudu przewidzieć, który satelita i kiedy dokładnie pojawi się nad jego głową. Może więc łatwo się zamaskować albo nawet upozorować sytuację, która zmyli strategów korzystających z takich narzędzi inwigilacji. Co innego, gdy nad obszarem przeciwnika pojawi się znienacka samolot szpiegowski.

Wiedzieć więcej

Z lotniczego rozpoznania korzystały i korzystają nadal wszystkie nowoczesne armie świata.

Polityka 39.2001 (2317) z dnia 29.09.2001; Społeczeństwo; s. 81
Reklama