Skandal wybuchł w samym sercu Europy dwa miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Według czeskich służb rosyjscy agenci wpływu werbowali polityków z co najmniej sześciu krajów. I łożyli na to setki tysięcy euro.
Ze stanowiska sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy został odwołany Ołeksij Daniłow. Niektórzy wiążą to z jego krytyką chińskiej propozycji pokojowej. Ale czy mają rację?
Rosjanie opublikowali rozmowę niemieckich generałów lotnictwa i oficerów ze sztabu Luftwaffe, prowadzoną przez rzekomo bezpieczną i tajną linię telefoniczną. Dobrze byłoby wiedzieć, jak bardzo wywiad Rosji spenetrował państwa NATO.
Przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola „bardzo poważnie” traktuje zarzuty pod adresem Tatjany Ždanoki, łotewskiej eurodeputowanej, która miała pracować dla rosyjskich służb.
OPSEC (Operations Security) to bezpieczeństwo w czasie prowadzenia działań. Chodzi głównie o zachowanie tajemnicy, a krytycznym elementem jest zidentyfikowanie informacji, które mogą być dla wroga szczególnie przydatne. I chronienie właśnie ich.
W wojnie na wyniszczenie, jak wiadomo, najważniejsze są zasoby. Z jednej strony trzeba je w ogóle mieć, z drugiej – wszystko dowieźć tam, gdzie będzie potrzebne. I tu się zaczyna śmiertelnie niebezpieczna rozgrywka.
Minister Kamiński pochwalił się zatrzymaniami rosyjskich szpiegów, którzy mieli werbować do Grupy Wagnera, rozklejając wlepki m.in. w krakowskich toaletach i na warszawskich bulwarach.
Wywiad agenturalny może się kojarzyć z czasami pokoju. Ale w trakcie wojny w Ukrainie odgrywa olbrzymią rolę, dostarczając cennych informacji, nie do zdobycia w inny sposób. Uwarunkowania tej pracy są jednak całkiem inne.
Pytanie o to, czym zasadniczo różni się państwo PiS od PRL, daje coraz bardziej alarmującą odpowiedź.
Jeśli prawdą jest to, co napisała „Wyborcza”, to mamy do czynienia z prewencyjną inwigilacją przez państwo za pomocą jego zasobów. Czyli z oczywistym nadużyciem władzy.