„Pewnie tkwi we mnie niespełniony malarz, bo bardzo lubię rysować słowa”, notował le Carré w książce „Tunel z gołębiami”. Miał do swojej twórczości duży dystans i pokorę.
Niepokojąco rośnie wywiadowcze zainteresowanie podmorskimi kablami. Nic dziwnego – wystarczy je przeciąć, żeby świat przestał działać.
Wywiad USA ewakuował z Kremla jednego ze swoich najlepszych agentów. Amerykanie bali się, że wydać go może... prezydent Trump.
Zagadkowa seria zatrzymań w Rosji oskarżanych o szpiegostwo – Polaka i trójki Rosjan – obniża i tak już niską reputację naszych służb. Mamy kryzys o skali nienotowanej od lat.
To on miał przekazać Amerykanom najważniejsze informacje o rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie w USA. Według CNN operację przeprowadzono m.in. z obawy przed Donaldem Trumpem.
Szpiegostwo jest często nazywane drugim najstarszym zawodem świata. Z tym pierwszym też ma zresztą wiele wspólnego.
Telegram z Polski: „Szanowni obcy szpiedzy – stop – oszczędźcie sobie fatygi – stop – polskie tajemnice podajemy wam jak na tacy – stop – róbcie z tym, co chcecie”. Podpisano: IPN. Taki dowcip krąży w środowisku ludzi służb.
Już u wejścia wiadomo, co jest grane. Termowizyjny kontur zwiedzającego pokazuje mu, że Wielki Brat czuwa – jesteś elektronicznie przejrzysty, biometrycznie kontrolowany, podpatrywany przez drony...
Twórca postaci superszpiega Ian Fleming miotał się między służbą w wywiadzie, urokami próżniaczego życia w Londynie i na Jamajce, rzemiosłem pisarza i niezliczonymi romansami. Był może lepszym Bondem niż sam Bond.
Izrael jest dziś wielkim laboratorium nowego rodzaju wojny rozgrywanej w sieci. Od wyniku tego eksperymentu może zależeć jego przyszłość.