Archiwum Polityki

Znowu awangarda

Parę miesięcy temu stała się rzecz straszna: Szwajcar zorganizował w naszej narodowej galerii wystawę polskiej sztuki. Ten eksperyment nie miał prawa się udać; w efekcie szefowa galerii podała się do dymisji. Teraz próbę ponowiono: w stołecznej Królikarni, będącej filią Muzeum Narodowego, otwarto wystawę współczesnej naszej sztuki widzianej oczyma Niemców. Czy i tym razem skończy się skandalem? Na szczęście chyba nie, choć poseł Tomczak z pewnością miałby co demolować.

Wystawa przygotowana została dla Staatlische Kunsthalle w Baden-Baden i z niewielkimi zmianami przeniesiona przez Dorotę Monkiewicz do Polski. Nosi ona zawiły tytuł „Na wolności/w końcu” oraz nieco mylący podtytuł „Sztuka polska po 1989 roku”. Mylący, albowiem Niemców nie interesował w gruncie rzeczy przegląd wszystkiego, co stworzyli polscy artyści w tym czasie. Wybierali natomiast prace mieszczące się w tzw. nurcie krytycznym, komentujące naszą rzeczywistość, prezentujące różne postawy wobec zjawisk społecznych, politycznych, kulturowych, jakie wydarzyły się w minionej dekadzie. Postawiono na twórców młodszego i średniego pokolenia (najstarszy twórca prezentowany na wystawie ma 45 lat), którym z reguły obce są takie urządzenia jak pędzel, dłuto, rylec.

Można więc zaryzykować tezę, że ekspozycja jest próbą wskazania czołówki zaangażowanej awangardy polskiej schyłku XX wieku. Nie ma tu zatem niespodziewanych odkryć, zaskakujących wyborów. Pokazano więc szereg prac, które śmiało można już zaliczyć do klasyki współczesności, artystów dobrze już znanych z galeryjnych sal i od dawna pasowanych na przewodników młodej, bojowej polskiej sztuki: „Lego. Obóz koncentracyjny” Zbigniewa Libery (1996), „Krzysztof Czerwiński” Katarzyny Kozyry (1996), „Oko za oko” Artura Żmijewskiego (1998), „Anatrophy” Grzegorza Klamana (1999) czy „Queen Midas Looking for Bugs” Marka Kijewskiego (1995). Oczywiście można by sporządzić dodatkową listę twórców i prac, których brak na wystawie jest nieusprawiedliwiony i zubaża obraz polskiej sztuki krytycznej ostatniego dziesięciolecia: znaleźliby się tam Mirosław Bałka, Zofia Kulik, Jarosław Kozłowski czy Grupa Łódź Kaliska. Szkoda też, że zabrakło obiektów powstałych w ramach niezwykłej, prowadzonej od kilku lat przez firmę AMS kampanii artystycznego plakatu społecznego, prezentowanego na ulicznych billboardach.

Polityka 13.2001 (2291) z dnia 31.03.2001; Kultura; s. 56
Reklama