Archiwum Polityki

Samo nie urośnie

Co i dlaczego dzieje się w polskiej gospodarce? Jakiej polityki tu potrzebujemy i co się może stać, jeśli jej nie będzie?

Polska gospodarka nabrała rozpędu. Dobre wskaźniki zaskakują nawet ekonomistów. Pewności siebie nie brakuje za to niektórym politykom. Ci sami, którzy przed wyborami dowodzili, że sytuacja jest katastrofalna, teraz bez żenady głoszą, że jest całkiem dobrze i że to ich zasługa. Propagandowa ekwilibrystyka, uprawiana gorliwie zwłaszcza przez premiera, nie jest łatwa, bo trudno dostrzec jakikolwiek związek między działaniami obecnego rządu i rządzącego obozu a koniunkturą gospodarczą. Rodzi się stąd fałszywe przypuszczenie, że gospodarka funkcjonuje i rozwija się według własnego, odrębnego rytmu, że jest odporna na polityczne zawirowania i interwencje, że wystarczy, aby politycy się nią nie zajmowali, a będzie dobrze. Niektórzy, jak Jarosław Kaczyński, dochodzą do wniosku, że z perspektywy rządzących gospodarka jest bez znaczenia i może nią się zajmować każdy.

Bez wątpienia sprzyjają nam czynniki zewnętrzne. Jest dobra koniunktura w światowej gospodarce. Na naszą korzyść działa też słabnący wobec złotego dolar. Mamy w tej sytuacji bufor, który powoduje, że gwałtownie rosnące na świecie ceny ropy i benzyn w mniejszym stopniu odbijają się na naszym rynku.

Ważniejsze jednak jest to, co napędza naszą gospodarkę od wewnątrz. Od wielu lat szybko rośnie produktywność pracy, a od 2003 r. przedsiębiorstwa poprawiają swoje wyniki finansowe. Do Polski napływają w znaczącej skali inwestycje zagraniczne i wreszcie od kilku kwartałów mamy wzrost inwestycji krajowych. Przekłada się to na tworzenie nowych miejsc pracy i stopniowy, choć wciąż niewielki, wzrost zatrudnienia. To z kolei powoduje wzrost płac i popytu konsumpcyjnego, i to taki, który nie grozi zakłóceniem równowagi makroekonomicznej.

Jest oczywiste, że obecną dobrą koniunkturę zawdzięczamy przedsiębiorcom.

Polityka 22.2006 (2556) z dnia 03.06.2006; Ogląd i pogląd; s. 44
Reklama