Jesteśmy sfrustrowanym narodem, dlatego nie potrafimy rozprawić się z przeszłością – mówią o sobie Serbowie. Wczoraj odeszli Czarnogórcy, jutro pewnie też odejdą Kosowianie. Czy nikt już Serbii nie potrzebuje?
Obecną sytuację w Serbii można porównać do powojennych Niemiec, gdzie debata o przeszłości rozpoczęła się dopiero pod koniec lat 60. Także do Chile, gdzie o tym, co było, zaczęto mówić dopiero po 10 latach od upadku Augusto Pinocheta. Trudno więc oczekiwać, że Serbia od razu przyzna się do popełnionych błędów i, tak jak to zrobiono w Bośni i Hercegowinie lub w Chorwacji, zacznie rozliczać zbrodniarzy wojennych. A rozdrapywanie narodowych ran to warunek, jaki postawiła Unia Europejska.
Polityka
22.2006
(2556) z dnia 03.06.2006;
Świat;
s. 54