Archiwum Polityki

Zostań z nami

Zostań z nami, ponieważ w Polsce nie ma dziś żadnego powszechnie uznawanego autorytetu. Każdego można zdezawuować – i nikt nie cieszy się wystarczającym szacunkiem. Prezydent – partyjny. Prezes Trybunału – upolityczniony. Bohater Getta – stronniczy. Był jeden autorytet, ale umarł, i będzie msza na stadionie. Kibice zapłaczą, a potem się pobiją.

Jeden Władysław Bartoszewski to za mało. Pan Prezydent, człowiek ciekawy, wykształcony, doświadczony polityk, od czasu do czasu pokazuje klasę, jak np. w rozmowie z Pawłem Wrońskim w „Gazecie Wyborczej” o zamachu majowym 1926 r., kiedy okazało się, że prof. Lech Kaczyński zna historię, rozumie jej dylematy i – gdyby znalazł się w podobnej do Piłsudskiego sytuacji – poparłby zamach, ponieważ idea silnego państwa jest mu bliska. W tym wywiadzie Pan Prezydent pokazał się od dobrej strony, ale kiedy indziej bywa skrępowany, sztywny, przerażony swoją rolą, kiedy powtarza słowa „Wasza Świętobliwość”, nie potrafi błędu obrócić w żart, paraliżuje go trema, strach przed reakcją ludzi, jego orędzia telewizyjne są mało przekonujące i na ogół składają winę na jedną partię.

Tam z kolei, gdzie Lech Kaczyński ma niewątpliwe zasługi, jak w rozkwicie życia kulturalnego Warszawy pod jego rządami, jak w popieraniu Muzeum Historii Żydów i dobrych stosunków ze środowiskami żydowskimi w Polsce i w USA, jak przy nocach w muzeach, czy dla pięknych Ogrodów Muzycznych na Zamku, brak mu osławionego piaru. Ten człowiek nie umie się sprzedać, sprawia wrażenie mało komunikatywnego i nie potrafią mu pomóc nawet tacy fachowcy jak Bielan, Kamiński i Gosiewski (ten ostatni ma być podobno „odciążony” od nieustannych występów w mediach – popieram ten humanitarny krok PiS).

Polityka 22.2006 (2556) z dnia 03.06.2006; Passent; s. 124
Reklama