Archiwum Polityki

Sąd nad supermarketem

Nie pomogły groźby kibiców, którym już raz udało się zdemolować Kraków, ani prośby działaczy. Naczelny Sąd Administracyjny zawiesił pozwolenie na budowę supermarketu Ivaco, od którego uzależnił swój los najstarszy klub sportowy w Polsce. Prezes Cracovii oświadczył, że wyrok sądu zachwiał jego zdrowiem. Niefortunna inwestycja może zachwiać zdrowiem i budżetem całego miasta.

W połowie lat 90. w ramach programu ratowania bankrutującego klubu ówczesne władze Krakowa (z Unii Wolności) przekształciły Cracovię w Sportową Spółkę Akcyjną. 98 proc. udziałów przypadło gminie, reszta klubowi. Wielkim atutem Cracovii były atrakcyjne tereny, położone w pobliżu Błoni. W 1997 r. gmina zawarła umowę z niemiecką firmą deweloperską Ivaco. Kontrakt utajniono, bo tak zażyczył sobie inwestor. Nie mieli do niego dostępu nawet krakowscy radni. – Zwróciłem się do Zarządu Miasta z interpelacją o odtajnienie umowy – mówi radny Piotr Boroń. – Odmówiono mi kategorycznie.

Układ wydawał się i prosty, i piękny. Ivaco wybuduje kompleks handlowy, a dla Cracovii nowe budynki klubowe oraz parking na 500 samochodów. Inwestor miał stać się również głównym sponsorem upadającego klubu. Układ przestał być piękny, gdy przeciwko budowie zaczęli protestować okoliczni mieszkańcy, zakonnice, ekolodzy, 400 krakowskich profesorów, wielu znanych artystów i polityków. Przeciwnikiem inwestycji okazał się także autor planu przestrzennego zagospodarowania Krakowa, który przypomniał, że teren przy Cracovii określony został jako „zieleń sportowa”, co oznacza, że o żadnym supermarkecie przy Błoniach nie może być mowy. O zwrot spornego terenu wystąpiły siostry norbertanki (wydzierżawiły ziemię klubowi w 1912 r.).

Lokalna prasa podała, że w razie niepowodzenia inwestycji władze miasta zobowiązały się wypłacić deweloperowi 50 mln marek odszkodowania. Pojawiły się nawet przypuszczenia, że zapis o odszkodowaniu na rzecz Ivaco znalazł się w akcie notarialnym, zawartym przez miasto z inwestorem. – Znaleźli się uparci ludzie, którym udało się wreszcie dotrzeć do umowy – twierdzi radny. – I okazało się, że zawiera ona wiele błędów i przekłamań.

Polityka 36.2001 (2314) z dnia 08.09.2001; Kraj; s. 36
Reklama