Ton dyskusji niewątpliwie nadało pierwsze wystąpienie Tadeusza Mazowieckiego, który powiedział, że polityka polska jest chora od prywaty, egoizmu, braku programów. Pojawia się więc dramatyczne pytanie: czy zostanie ona wyleczona metodami demokratycznymi, czy też pojawią się cudowni uzdrowiciele, którzy zechcą sięgnąć po metody pozademokratyczne. O możliwej presji rozruchów ulicznych pisał przecież na łamach „Polityki” prof. Marek Belka, pisał o tym na łamach „Rzeczpospolitej” Lech Wałęsa. Unia Wolności chce być obecna w polityce właśnie dlatego, aby powrót do zdrowia przebiegał w sposób demokratyczny.
Władysław Frasyniuk dodawał: polityka polska jest chora, ponieważ obserwujemy wręcz masową ucieczkę od odpowiedzialności. Jedynym rządem, który nie bał się odpowiedzialności, był rząd Tadeusza Mazowieckiego i dlatego tak głęboko zmienił polską rzeczywistość. Były premier musiał jednak zapłacić wysoką cenę. Dziś nikt nie chce płacić żadnej ceny za uczestnictwo w polityce. Tadeusza Mazowieckiego nazywano kiedyś żółwiem, obecnie z perspektywy lat widać, że był to najszybszy żółw świata, można wręcz powiedzieć: gepard wśród żółwi.
Obecni uczestnicy życia publicznego uznali, że nie warto płacić wysokiej ceny wynikającej z posiadania poglądów i zaczęli je zostawiać po prostu w szatni. Skutkiem tego partie zaczynają mówić tym samym językiem. Oferta dla wyborcy jest więc nieatrakcyjna. Zdaniem Frasyniuka nie bez winy w stworzeniu obecnego klimatu odrzucenia polityki jest dziennikarstwo, postrzegające działalność publiczną głównie przez pryzmat sensacyjnych, często drugorzędnych wydarzeń. Adrian Furgalski uznał, że jedną z metod uzdrawiania polityki jest przejrzystość życia publicznego, która musi zejść także na szczebel samorządu terytorialnego, a ważnym narzędziem służącym przejrzystości jest finansowanie partii z budżetu państwa.