Archiwum Polityki

Dekalog i Polacy

W Polsce religia i Kościół zachowały wielkie wpływy społeczne, ale zapłaciły za to cenę, jaką zwykle płaci się za masowość: polska religijność jest wybiórcza i płytka. Wybiórcza, bo nagina wiarę do okoliczności (wiara sobie, życie sobie); płytka, bo najczęściej poprzestająca na zewnętrznych rytuałach, symbolach i manifestacjach, jak pielgrzymki czy kult Jana Pawła II. Polacy czują, że nie jest dobrze: w niedawnym sondażu Pracowni Badań Społecznych zapytano, jaka część Polaków postępuje w życiu zgodnie z Dekalogiem. Odpowiedzi: mniejszość – 45 proc., prawie nikt – 15 proc., połowa – 20 proc., większość – 13 proc. A zatem aż 60 proc. społeczeństwa uznało, że w Polsce Dekalog w praktyce nie jest przestrzegany. Podobne badania – dotyczące aktualności poszczególnych przykazań – zostały przeprowadzone na zlecenie „Polityki”.

Z pozoru Kamienne Tablice trzymają się mocno. W pierwszym roku trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa przygniatająca większość rodaków deklaruje całkowitą lojalność względem Prawa Bożego danego żydowskiemu przywódcy Mojżeszowi na górze Synaj i przejętego później przez wyznawców Chrystusa. A jednak badacze polskiej religijności, także kościelni, ostrzegają, że jest ona płytka i wybiórcza. Tak naprawdę – mówią – polscy katolicy są w dużej części nieświadomymi heretykami’’. Czy Polska podzieli los innych rozwiniętych społeczeństw zachodnich, gdzie chrześcijaństwo staje się na powrót religią katakumb?

Niesamowita to historia. Grubo ciosany kodeks etyczny z archaicznej epoki, sporządzony na użytek małego ludu zagubionego gdzieś w pustkowiach Śródziemnomorza, zawładnął wyobraźnią moralną połowy świata – ponad granicami języków, ras, wyznań i kultur. Nawet rewolucja Oświecenia, które chciało raz na zawsze oddzielić religię od rozumu i podarowało Europie nowy dekalog – Deklarację Praw Człowieka i Obywatela – wypisała je jak Mojżesz na tablicach. I do dziś mnożą się najróżniejsze „dekalogi” (po grecku „dziesięć słów”), zbierające zasady, którymi mają się kierować członkowie takiej czy innej organizacji, ruchu, stowarzyszenia czy wykonawcy jakiegoś zawodu.

Surowa prostota dziesięciu przykazań nie przestaje frapować współczesnych, niezwiązanych z Kościołem, filozofów i artystów. Któż nie oglądał „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego? A przecież ten tajemniczy serial etyczno-metafizyczny podbił też sceptyczną widownię w pochrześcijańskim świecie zachodnim. Dzieło Kieślowskiego nie było naturalnie zwykłą ilustracją przykazań. W duchu współczesnym stawiało raczej pytania, niż narzucało odpowiedź.

Polityka 37.2001 (2315) z dnia 15.09.2001; Raport; s. 3
Reklama