Już w rozmowie z „Polityką” sprzed jedenastu lat ówczesny wysoki komisarz ONZ do spraw uchodźców Norweg Thorvald Stoltenberg ostrzegał, że liczba uchodźców rośnie lawinowo (1980 r. – 7 mln, 1990 r. – 15 mln, w 2001 – według różnych szacunków od 12 do 20 mln), zaś międzynarodowe fundusze na pomoc dla nich nie nadążają. Dziś główne skupiska uchodźców są w Iranie i Pakistanie, gdzie schroniło się około 3,5 mln Afgańczyków, Tanzanii – ponad 0,5 mln uciekinierów z Burundi, w Sudanie – prawie 0,4 mln mieszkańców Erytrei, w Jugosławii i Chorwacji – prawie 0,5 mln uchodźców z Bośni i Hercegowiny, ponad 400 tys. Somalijczyków uciekło do Kenii, Etiopii i Jemenu, Chiny przyjęły prawie 400 tys. Wietnamczyków. W Rosji dwa lata temu liczba uchodźców z terenów objętych konfliktami wyniosła 337 tys., w Gruzji – 273 tys., w Azerbejdżanie – 551 tys. W 2000 r. uchodźców z Rosji było 24 tys., trochę więcej niż z Tybetu (21 tys.). Od kilkudziesięciu lat los uchodźców przeżywają kolejne pokolenia Palestyńczyków, których poza ojczyzną żyje około 4 mln.
W rozbiciu na kontynenty smutny rekord należy do Azji, gdzie uchodźców jest co najmniej 5,4 mln, w Afryce – 3,6 mln, w Europie – 2,4 mln, w Ameryce Północnej – 0,6 mln. Wraca nieporównanie mniej niż ucieka. Do Afganistanu np. wróciło w zeszłym roku niecałe 300 tys., do Chorwacji – 20 tys. Jedynym prawdziwym sukcesem było Kosowo, dokąd po interwencji NATO wrócili prawie wszyscy.
Uciekają przed skrajną nędzą, wojnami, prześladowaniami. Bieda rodzi największą falę uchodźców, ale bieda rodzi też dyktatury i fanatyzm, a ich skutki wywołują kolejne fale uchodźców, z których tylko część ucieka naprawdę z powodów politycznych. Instytucje międzynarodowe mają swoje definicje i procedury dotyczące uchodźców, ale coraz trudniej je stosować w obecnym świecie.