Archiwum Polityki

Stoi na stacji lokomotywa

Rozpoczyna pracę sejmowa komisja śledcza, która ma zbadać historię wszystkich polskich banków po 1990 r. Na razie – jak Tuwimowska lokomotywa – jeszcze stoi na stacji ciężka, ogromna, syczy i sapie. Jeśli w ogóle ruszy, będzie się musiała nieźle napocić.

Dwa powody tego sapania wydają się najważniejsze. Po pierwsze, istnieją uzasadnione wątpliwości, czy uchwała Sejmu jest zgodna z konstytucją, a więc czy komisję z takimi zadaniami jak zbadanie przekształceń w całym sektorze bankowym od 1990 r., i to na tle innych krajów europejskich, w ogóle można było powołać. Po drugie, czy taka komisja może w ogóle coś ustalić. Musi zbadać wszystko, co Sejm jej zlecił, nie może zakresu swoich prac ograniczyć, nie może też (co nie znaczy, że tego nie zrobi, wszak gdy idzie o komisje śledcze, widzieliśmy już niejedno) wybierać sobie dowolnie spraw.

Wniosek posłów Platformy Obywatelskiej do Trybunału Konstytucyjnego jest dobrze uzasadniony i wydaje się, że ów może go przyjąć do rozpatrzenia. Jeżeli przyjmie i uzna powołanie komisji za niezgodne z konstytucją, komisja może nawet przestać istnieć albo Sejm będzie ją powoływał raz jeszcze. Nie bardzo wiadomo, czy starczy wówczas zapału do sprawy, która wydaje się już dziś, z politycznego punktu widzenia, mocno zwietrzała. Polowanie na Leszka Balcerowicza traci emocjonalne zabarwienie, gdyż jego kadencja i tak dobiega końca. Na celowniku pozostaje więc Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezes NBP przez prawie dwie kadencje, w trakcie których odbyło się najwięcej przekształceń w sektorze bankowym.

Utrącenie kandydatury Gronkiewicz-Waltz do prezydentury w Warszawie jest zresztą celem nieskrywanym. Mówią o tym działacze PiS, a zupełnie bez ogródek wyłożył to Janusz Szewczak, odwieczny ekspert wielu partii – od KPN po LPR – dziś jeden z ważniejszych, choć zakulisowych, tropicieli. W wywiadzie dla „Naszego Dziennika”, zatytułowanym „Odsłonić układ trzymający banki” (a więc nie o przekształcenia tu chodzi, ale o układ), Hanna Gronkiewicz-Waltz jawi się prawie jako centrum owego układu.

Polityka 23.2006 (2557) z dnia 10.06.2006; Kraj; s. 28
Reklama