Archiwum Polityki

Kręty słoneczny szlak

W ostatnich dniach sierpnia z wakacji na południu i zachodzie Europy będą powracać tysiące polskich zmotoryzowanych turystów. Przyjdzie im zmierzyć się z trudami wielogodzinnej jazdy przez pół Europy. Znów będą musieli pokonać coraz mniej bezpieczne austriackie oraz francuskie tunele i serpentyny. Czeka ich jazda przez przebudowywane czeskie drogi i niemieckie autostrady. Tymi samymi trasami do domów powracać będą też tysiące turystów ze wschodnich Niemiec, Skandynawii, Czech, Węgier i b. ZSRR. Znów zakorkują się graniczne przejścia, przez które będą chciały przejechać setki autobusów i tysiące ciężarówek. Na drogach zacznie się horror.

W ostatnim tygodniu (13–19 sierpnia) na polskich drogach zginęło 108 osób, a 1459 odniosło rany. Tydzień wcześniej śmierć poniosło 88, a rannych zostało 1560 osób. Do tych informacji tak już przywykliśmy, iż nie budzą emocji. Natomiast każda kraksa w Austrii czy w Niemczech, gdy rozbije się polski autokar, to z miejsca wypadku mamy bezpośrednie relacje i zaczynają się dyskusje, czy polscy kierowcy potrafią już jeździć po zagranicznych drogach. Prawdą jest, że w ostatnich miesiącach na europejskich drogach doszło do kilku poważnych wypadków z udziałem polskich autobusów czy mikrobusów. Ale na dobrą sprawę nikt nie wie, ile jest za granicą wypadków drogowych z udziałem Polaków.

W 1999 r. nasi konsulowie zajmowali się formalnościami przy sprowadzeniu do Polski zwłok 1799 zmarłych za granicą osób. W 2000 r. w trumnach lub urnach powróciło do kraju 1948 naszych obywateli, zmarłych wskutek chorób, wypadków przy pracy, utonięć, a także ofiary zabójstw i wypadków drogowych. Ile było tych ostatnich – nie wiadomo, bo MSZ nie prowadzi tak szczegółowych statystyk. Departament konsularny MSZ odpowiedział jedynie, iż w ostatnich latach najwięcej śmiertelnych ofiar wypadków odnotowuje się we Włoszech, Niemczech oraz w Republice Czeskiej i Słowackiej. Szczegółowymi informacjami nie dysponuje ani Polskie Biuro Ubezpieczeń Komunikacyjnych, które prowadzi rozliczenia ubezpieczeniowe z tytułu tzw. zielonej karty (wiadomo tylko, że w 2000 r. rozliczyło ono ok. 10 tys. szkód majątkowych spowodowanych przez polskich kierowców), ani też resortowy Instytut Transportu Samochodowego, choć jest on m.in. krajowym koordynatorem międzynarodowej wymiany danych o wypadkach drogowych. Instytutowi brakuje pieniędzy praktycznie na wszystko i najnowszych danych tam się nie znajdzie. Chcąc wymieniać dane, należałoby naszym partnerom też coś zaproponować – mówi jeden z dyrektorów.

Polityka 35.2001 (2313) z dnia 01.09.2001; Świat; s. 32
Reklama