Nowi wojewodowie urzędują już trzeci miesiąc. Z komunikatów ich rzeczników i relacji w lokalnej prasie wynika, że w ostatnich tygodniach głównie zajmowali się dzieleniem opłatkiem, wydawaniem zarządzeń o zwalczaniu wścieklizny i nielegalnego wyrębu jodeł. Określali w lokalnych przepisach kiedy i komu w święta wolno odpalać race. Przyjmowali swoich ordynariuszy i trzykrotnie spotykali się z ministrem Janikiem, by m.in. szlifować nowy, wzorcowy statut urzędu wojewódzkiego, który pozwoli sprawniej dokonać czystek kadrowych.
Kiedy w 1999 r. premier Jerzy Buzek obsadzał nowe województwa, musiał brać pod uwagę kadrowe ambicje kilkunastu partii i ugrupowań wchodzących w skład AWS oraz Unii Wolności, pozostającej wtedy jeszcze w koalicji. Do obsadzenia miał 48 stanowisk (wojewoda plus dwóch wicewojewodów w województwie). Choć personalne targi ciągnęły się przez dwa miesiące, to i tak nie zdołał na czas uzgodnić kandydatur wojewody lubuskiego i świętokrzyskiego.
Leszek Miller miał o wiele łatwiejsze zadanie.
Polityka
3.2002
(2333) z dnia 19.01.2002;
Kraj;
s. 24