Na warszawskiej giełdzie, ku uciesze inwestorów, widać wreszcie lekkie ożywienie. Podstawowe indeksy przestały pikować, a najwięksi optymiści przebąkują o minihossie. Teraz szuka się sprawców tej przemiany i podejrzenie, jak to najczęściej ostatnio bywało, pada na otwarte fundusze emerytalne oraz zagranicznych inwestorów instytucjonalnych, którzy w popłochu opuszczali niedawno Argentynę i być może częściowo przenieśli się do Polski. Nikt nie łudzi się, że na giełdę, z powodu wprowadzenia 20-proc. podatku od zysków z lokat, wracają drobni inwestorzy. Ich desperacja aż tak daleko nie sięga.
Polityka
3.2002
(2333) z dnia 19.01.2002;
Gospodarka;
s. 56