Archiwum Polityki

Z nadzieją, bez żalu

Rok 2001 żegnamy bez żalu: to nie był dobry czas ani dla świata, ani dla Polski. Ale też, w końcu grudnia, mamy powody do przewrotnego optymizmu: mogło być o wiele gorzej. Szczęśliwie nie spełniły się najczarniejsze scenariusze pisane po 11 września. Nie było nowej fali ataków terrorystycznych, nie ogarnęła nas epidemia wąglika, nie rozpadła się światowa koalicja antyterrorystyczna (a wręcz niesłychanie polepszyły się stosunki USA–Rosja). Upadł reżim talibów, ba, udało się nawet stworzyć fundament nowego ładu w Afganistanie, rozbito bazy ibn Ladena; mimo strat nie załamała się gospodarka światowa. Także w Polsce, trzy miesiące po wyborach, wygląda na to, że stan finansów publicznych nie grozi nagłym kryzysem, bardzo poprawiły się nasze perspektywy rychłego przystąpienia do Unii Europejskiej i stosunki z Rosją, wydaje się nawet, że polska demokracja zupełnie nieźle (jak na razie) radzi sobie z groźbą lepperyzacji. W gospodarce mogło by być lepiej, ale większość analityków jest zdania, że już nie powinno być gorzej. W życiu społecznym (podobnie jak w wymiarze osobistym) pesymizm i optymizm ma często siłę samosprawdzającej się prognozy. Więc na koniec tego dość okropnego roku warto odnaleźć w sobie więcej optymizmu, nawet trochę retuszując rzeczywistość. Do czego, z okazji Świąt i Nowego Roku, namawiam, życząc sukcesów w wywoływaniu pogody ducha.

Polityka 51.2001 (2329) z dnia 22.12.2001; Komentarze; s. 13
Reklama