Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Ciało za milion

Czarny humor przyświecający dość makabrycznej komedii Brytyjczyka Marka Myloda „Ciało za milion” nie każdemu przypadnie do gustu, niemniej zupełnie przekreślać jej nie należy. Rzecz jest o pomysłowym wykorzystaniu... trupa, którego znajduje w kontenerze na śmieci podstarzały właściciel zadłużonego biura turystycznego na dalekiej Alasce (Robin Williams). Porzucone przez bandytów zwłoki służą mu do wyłudzenia ogromnego odszkodowania z polisy zaginionego brata. Spirala absurdu nakręca się, gdy nieoczekiwanie w miasteczku zjawia się dawno niewidziany brat (Woody Harrelson), a do gry przystępuje podejrzewający oszustwo niezwykle ambitny detektyw z firmy ubezpieczeniowej (Giovanni Ribisi). Niedorzeczna, komiczno-surrealistyczna fabuła filmu przypomina chwilami „Fargo” braci Coen: jeden drobny błąd bohatera wywołuje lawinę nieprzewidywalnych zdarzeń. Im dziwniejsza zaś sytuacja, tym bardziej zaczynają się liczyć psychologiczne niuanse. Chociaż znani hollywoodzcy aktorzy grają tu na ogół osoby o nieskomplikowanej psychice, starają się nadać im głębi, zaakcentować ich wrażliwość, wydobyć nerw i dramatyzm postaw. W konfrontacji z komiksowym splotem akcji daje to pożądany, groteskowy efekt.

Janusz Wróblewski

Polityka 36.2006 (2570) z dnia 09.09.2006; Kultura; s. 60
Reklama