Najpierw fakty.
Pisze Lew Rywin do PAP (równie dobrze mógłby na Berdyczów).
„Informuję, że w dniu 30 sierpnia 2006 r. w Zakładzie Karnym Warszawa Białołęka odbyło się posiedzenie Komisji Penitencjarnej w sprawie możliwości wystąpienia Dyrektora tegoż Zakładu Karnego z wnioskiem o moje warunkowe przedterminowe zwolnienie z odbywania pozostałej części kary pozbawienia wolności. Pomimo oceny pionu wychowawczego zakończonej wnioskiem o wystąpienie z urzędu o moje przedterminowe zwolnienie oraz o udzielenie mi specjalnej nagrody w postaci przepustki, Komisja Penitencjarna podjęła decyzję negatywną.
Oznacza to, że Dyrektor zakładu Warszawa Białołęka nie złoży wniosku o wcześniejsze zakończenie przeze mnie okresu odbywania kary, a także nie udzielono mi nawet przepustki. Zanim jednak decyzja zapadła, doszło do złamania podstawowego prawa każdego skazanego – prawa do obrony. Jak się dowiedziałem po posiedzeniu Komisji, wszyscy moi trzej obrońcy zgłosili się dzisiaj w godzinach rannych w zakładzie karnym w celu wzięcia w nim udziału, o który zabiegali dwukrotnie złożonym wnioskiem. Obrońcom odmówiono wzięcia udziału w posiedzeniu Komisji, a mnie wprowadzono w błąd, że obrońcy nie zamierzają wziąć udziału w posiedzeniu Komisji.
Podstawą do ubiegania się przez skazanego o wcześniejsze zakończenie odbywania okresu kary na terenie zakładu karnego jest pozytywna prognoza kryminologiczna. Na ową prognozę składa się szereg przesłanek, które według oceny wychowawców swoim zachowaniem w pełni wyczerpuję. Odbywam karę po raz pierwszy. Przed osadzeniem prowadziłem nienaganny, ustabilizowany tryb życia. W czasie odbywania kary otrzymałem kilkanaście nagród i wyróżnień.