Archiwum Polityki

Wyprawka posłów polskich

Bogaczami, jak na polskie warunki, są posłowie Platformy Obywatelskiej i SLD, średniakami – parlamentarzyści z UP, SKL, PSL i PiS. Parlamentarna biedota, z małymi wyjątkami, zasiada w ławach LPR i Samoobrony. Taki obraz Sejmu wyłania się z lektury 460 oświadczeń o stanie majątkowym posłów, dostępnych na internetowych stronach Sejmu www.sejm.gov.pl.

Wymóg publikowania w Internecie oświadczeń o stanie majątku wprowadziła znowelizowana latem ustawa o wykonywaniu mandatu posła (dotyczy ona też i senatorów). W oświadczeniu każdy parlamentarzysta musi wpisać posiadane oszczędności (w złotówkach i walutach obcych), liczbę i wartość posiadanych akcji, obligacji i udziałów w spółkach. Musi się wyliczyć z każdego metra kwadratowego domu i mieszkania oraz podać ich wartość. Jawny jest areał gospodarstw rolnych i działek rekreacyjnych. Należy podać funkcje i dochody za zasiadanie w zarządach i radach nadzorczych różnych firm, a także dochody z innych źródeł. Należy przyznać się do pobranych kredytów i pożyczek, podać warunki, na jakich zostały udzielone. Kopia oświadczenia powędruje do urzędu skarbowego, do którego przypisany jest poseł. Za podanie nieprawdy grozi odpowiedzialność karna. Wszystko to przeciwdziałać ma korupcji.

Co wynika ze złożonych oświadczeń? Po pierwsze, gdyby przeciętny obywatel dysponował takim majątkiem jak wybierani przez niego parlamentarzyści, to Polska należałaby do grona bardzo bogatych krajów. Wniosek drugi, nawet w 460-osobowym Sejmie da się zauważyć wyraźne bieguny bogactwa i biedy.

SKL

Koło Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego liczy 7 posłów, a jego lider Artur Balazs należy do grona kilkudziesięciu sejmowych milionerów. Na kontach ma 590 tys. zł, 27 tys. dolarów i 17 tys. marek. Gospodaruje na 242 ha wartych 1,3 mln zł, które w 2000 r. byłemu ministrowi rolnictwa przyniosły 700 tys. zł dochodu. Balazs nie ma ani złotówki zadłużenia. Przy powszechnym narzekaniu posłów-rolników na nieopłacalność prowadzonych przez nich gospodarstw aż prosi się, aby sejmowa komisja rolnictwa pojechała na Wolin i w gospodarstwie Balazsa dociekała, dlaczego jednym rolnikom gospodaruje się dobrze, skoro innym tak źle.

Polityka 50.2001 (2328) z dnia 15.12.2001; Kraj; s. 28
Reklama