Archiwum Polityki

Odczyn kwaśny

Możliwe, że jajeczko bywa mądrzejsze od kury, ale dlaczego wcześniej zaczyna śmierdzieć? – pytanie zawarte jest w przysłowiu. Strasznie dziś u nas dużo przemądrzałych jajeczek. Sytuacja jak w opowiastce o pacjencie podróżującym karetką. Ocyka się, szarpie za rękaw pielęgniarza:

– Dokąd mnie wieziecie?
– Do prosektorium.
– Ale przecież ja jeszcze nie umarłem.
– A czy myśmy już dojechali?

Opłakałem ustępstwa w Brukseli, dotyczące naszej ziemi. Myślałem nawet, że pora na pamiętnik najrodzimszej z gleb. Zaczynający się notatką gdzieś z połowy X wieku: Leżę odłogiem. Nagle coś tupie. Patrzę: A dyć to Niemce, Teutony przebrzydłe. – Der Die Das – mruczy najstarszy z nich, z rogami na łbie. I sięga do sakwy. Z sakwy sypią się fenigi. – Ja cię wykupię! – mówi Szwab po ichniemu. I wykupuje mnie od syna Piasta i Rzepichy – Ziemowita, który jeszcze nie przejrzał na oczy, bo to było przed postrzyżynami. Z udziałem aniołów, świadczących usługi w sektorze fryzjerskim.

Inna notatka w pamiętniku odnosi się do czasów królowej Bony, panoszącej się na Wawelu. Ziemia nasza jęczy i postękuje: depcze mnie Włoch z bródką w szpic. Nazywa się Papagoda i jest lekarzem pierwszego kontaktu władczyni, krzątalskiej jak Labuda w kancelarii. Co ten Włoch spojrzy na mnie, to aż nogami przebiera – Cara mia! – szepcze. – Muszę cię posiąść, musisz być moja! Furda Capri, Sorrento, Toskania. Zaraz cię wykupię... Potem, cóż – przybywa notatek, coraz tłoczniej od chętnych odebrania nam tego co drogie i święte. Po Niemcach i Włochach kolej na Francuzów, maruderów Wielkiej Armii cesarza Napoleona.

Polityka 50.2001 (2328) z dnia 15.12.2001; Groński; s. 94
Reklama