Archiwum Polityki

Nerwica łabędzi

W jednym z dawnych filmów Wajdy bohater grany przez Zbyszka Cybulskiego uporczywie prosi kolegę, by ten nie pukał go w ramię. Pukanie jest formą zachowań świadczących o czyimś wyraźnym znerwicowaniu (swoją drogą uczulenie na pukanie świadczy zupełnie o tym samym). W chwilach niższej sprawności nerwowej działa mi na nerwy każdy człowiek, który puka ręką w blat stołu albo zamiast stać spokojnie kołysze się. Niekontrolowane zachowania trafiają na moją zmniejszoną tolerancję wobec otoczenia. Zachowania niekonwencjonalne naruszają me poczucie bezpieczeństwa, które wynika z konwencji – póki wszystko się mieści w przewidywanych ramach, uważamy, że nic nam nie grozi. Kiedy konwencja się łamie, nie wiemy, co jeszcze może nam się przydarzyć i jesteśmy pobudzeni do czujności.

Zdarzyło mi się stanąć w kościele za kimś, kto też stojąc nieustannie przebierał  palcami i nie mogłem opędzić się od myśli, że mam do czynienia z mordercą, który ćwiczy ruch niezbędny po to, aby kogoś obezwładnić lub udusić, albo też że to pianista, który ćwiczy koncert z pamięci zamiast przykładnie się modlić. Dopiero kiedy spostrzegłem twarz wykrzywioną jakimś spazmem, uspokoiłem się widząc, że jest to powikłanie natury neurologicznej, a więc te wszystkie ruchy składające się na niekonwencjonalne zachowanie nie są wymierzone ani przeciw mnie, ani też przeciw nikomu, nie zagrażają powadze obrządku i świętości przestrzeni w świątyni.

W dawnym wychowaniu dzieciom mówiło się nieustannie: „nie rób tego, nie rób tamtego, bo tym denerwujesz otoczenie”. „Nie drap się, bo ludzie pomyślą, że masz pchły, a jak ty masz pchły, to i oni mogą się poczuć zapchleni. Nie kołysz nogą, bo diabła kołyszesz, opanowuj ruchy mimowolne, bo inaczej one ciebie opanują”.

Polityka 50.2001 (2328) z dnia 15.12.2001; Zanussi; s. 96
Reklama