Z przedzjazdowych szacunków wiadomo, gdzie sekretarz generalny jest silny. Na pewno na Śląsku, gdzie Olejniczak próbował wyrzucić tamtejszego barona Zbyszka Zaborowskiego, a Napieralski wyciągnął do niego pomocną dłoń. W Małopolsce, na Podlasiu i Pomorzu. Bastionem jest rodzimy okręg sekretarza – Zachodniopomorskie.
Na Warmii i Mazowszu głosy podzielą się pół na pół. Łódź jest za Olejniczakiem, choć jest jeszcze szansa, bo przewodniczący, zdaniem pretendenta, nie dbał o nich jak należy. Nie wiadomo, kogo poprze Wielkopolska, bo sekretarz z kolei jeździł tam bardzo rzadko. Przeciw Napieralskiemu jest na pewno Dolnośląskie, gdzie duże wpływy ma Olejniczak.
Idą łeb w łeb. Jedni działacze SLD mówią, że Napieralski ma zwycięstwo w kieszeni, inni przestrzegają, aby nie lekceważyć Olejniczaka, który zapowiedział, że miażdżąco wygra z Millerem potyczkę wyborczą w Łodzi i słowa dotrzymał. Olejniczak już się wypalił, popularności partii nie dołoży – słychać z jednej strony; ale też daje te marne, choć bezpieczne 7 proc. w wyborach, może 10, a Napieralski swoim radykalizmem może i to zmarnować – dochodzi z drugiej.
W gabinecie sekretarza generalnego Sojuszu wisi mapa Polski. Sekretarz wbija chorągiewki tylko tam, gdzie składał osobiście wizytę w trakcie swej partyjnej kadencji. Chorągiewek powinno być 335 – tyle ile struktur powiatowych SLD. Każda oznacza spotkanie z kierownictwem powiatowym partii, wsłuchanie się w głos aktywu, krótkie wystąpienie dodające otuchy, przyjacielskie rozmowy po zebraniu i powrót do Warszawy.
– Grzesiek jest aktywny i lubi być hołubiony. To jego żywioł. Wszedł w to i tak się realizuje.