Gdy PiS, dotychczasowy potencjalny koalicjant, przed wyborami samorządowymi zwiera szeregi z Samoobroną, ludowcy przesuwają się ku środkowi sceny politycznej. Prezes PSL Waldemar Pawlak w mediach deklaruje, że szefowanie Warszawskiej Giełdzie Towarowej przewartościowało jego światopogląd. Po obserwacji administracji z drugiej strony dostrzegł, jak wiele przepisów prawa komplikuje ludziom życie. Z kolei Janusz Piechociński na łamach „Gazety Wyborczej” drukuje wspólnie z Adrianem Furgalskim, ekspertem Platformy Obywatelskiej, teksty o naprawie polskiego kolejnictwa. – Trzeba szukać przestrzeni wspólnotowej, porozumienia dla rozwiązywania problemów kraju – mówi Piechociński. I krytykuje PiS za nadmierną koncentrację na „nadbudowie”: przerost aktywności państwa i rozbudowę służb kosztem zaniechania reform w istotnych obszarach życia społecznego, takich jak zdrowie, gospodarka, samorządy.
Na razie ludowcy przystąpili do ofensywy medialnej. Na bilbordach w dużych miastach pojawiły się plakaty partii z tradycyjną koniczynką i napisem „PSL równa się normalność”. Próbują stworzyć nowy wizerunek partii, która nie wikła się w doraźne spory, nie uczestniczy w wojnie na słowa, lecz proponuje rozwiązania poprawiające mechanizmy funkcjonowania państwa.
Jak twierdzi Piechociński, odłączający się z hukiem PSL Piast (m.in. europosłowie Zdzisław Podkański i Janusz Wojciechowski), który ciąży ku PiS, nie naruszył struktury partii. – Odeszło ok. 100–150 osób, a nasza partia liczy ok. 100 tys. – mówi Piechociński. Nowa strategia pozwoli ludowcom na lepszą współpracę z PO w samorządach. Może też stworzyć nową sytuację po kolejnych wyborach parlamentarnych.