Po widocznych obniżkach oprocentowania depozytów w bankach i przy marazmie na giełdzie drobnym inwestorom pozostały już właściwie tylko fundusze inwestycyjne i obligacje Skarbu Państwa. I tu niespodzianka. Przebojem tegorocznego lata okazały się obligacje trzyletnie. Od kilku miesięcy ludzie kupują je na potęgę. Ministerstwo Finansów mogło nawet w sierpniu z dumą ogłosić, że zwiększa pulę trzylatek z 600 mln do 1 mld zł. Ma też duże szanse, że wszystkie sprzeda. Tymczasem po zmianie sposobu obliczania odsetek oprocentowanie tych papierów znacznie spadło. Odsetki dla najnowszej serii po pierwszym, trzymiesięcznym okresie oszczędzania wyniosą tylko 14,35 proc. w stosunku rocznym. Obecnie dużo korzystniejszą inwestycją (o ile nie wybuchnie na nowo inflacja) wydają się obligacje dwuletnie. I na nie popyt też stopniowo rośnie. Przy obecnych kłopotach budżetowych nie można jednak wykluczyć, że najlepiej na swoich decyzjach inwestycyjnych wyjdą zwolennicy dewiz. Przez ostatnie lata ten tradycyjny sposób oszczędzania był jednym z najgorszych. Czyżby nadchodził czas rewanżu dolara?
Polityka
34.2001
(2312) z dnia 25.08.2001;
Gospodarka;
s. 54
Reklama