Archiwum Polityki

Pokój na chwilę

Świat śledzi wojnę z terroryzmem, na Bałkany nie ma już czasu. Reporterzy wielkich światowych mediów przenieśli się do Afganistanu. W Brukseli, siedzibie NATO i Komisji Europejskiej, krąży powiedzenie: są dwie zasady dotyczące Bałkanów – pierwsza: nie mówimy o tym, druga: nie myślimy o tym. Ale odwrócenie oczu nie zmieni rzeczywistości. Południe Europy trawią nierozwiązane konflikty, ledwie przytłumione obecnością sił międzynarodowych. Mówiąc brutalnie, dziś chodzi o to, by Bałkany nie stały się europejską Palestyną, wiecznie jątrzącą raną, źródłem infekcji dla całego kontynentu.

Bałkańskie puzzle, poukładane z takim wysiłkiem, nadal do siebie nie pasują. Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Macedonia istnieją jako państwa zaledwie od lat 90.; Czarnogóra może lada chwila oderwać się od Serbii, z którą dziś tworzy federację, Kosowo od dawna chce pełnej niezależności, dziś jest pod protektoratem ONZ, z którego uciekła większość Serbów. Apetyt na wielkie państwo mają albańscy radykalni nacjonaliści w Kosowie, Macedonii i (może najmniejszy) w samej macierzy. W BiH toleruje się istnienie samozwańczej republiki serbskiej. Mimo że wojna nie pustoszy już Bośni, do utrzymania pokoju wciąż potrzebne są tam siły międzynarodowe SFOR. Inny kontyngent pokojowo-rozjemczy, KFOR, pilnuje Kosowa, jeszcze inny – Macedonii. Bałkany są wciąż politycznie nieprzewidywalne. A jednocześnie są zbyt duże i ważne, by pozostawić je własnemu losowi, jak nie przymierzając Afganistan talibom po klęsce Sowietów i ich afgańskich zauszników. Możliwe zresztą, że doświadczenia zebrane w protektoracie kosowskim przydadzą się do czegoś dobrego w posttalibskim Afganistanie.

Na szczęście o tym regionie Europy nie zapomnieli uczestnicy wpływowego klubu politycznego, który obradował niedawno w Budapeszcie. Ten klub polityczny to Komisja Trójstronna, nieformalna reprezentacja mężów stanu, biznesmenów i ludzi mediów z trzech kluczowych stron świata – Ameryki Północnej, Europy i Japonii (zob. Marek Ostrowski, „Gabinet w cieniu”, POLITYKA 47/99). Na 25 europejskim spotkaniu Komisji, w Budapeszcie w połowie listopada, Carl Bildt, były premier szwedzki, postawił sprawę jasno: po atakach na USA zacieśniła się współpraca Ameryki, Europy Zachodniej i Rosji, a to zwiększa szansę na uniknięcie drugiej fazy rozpadu Bałkanów. Teraz pałeczka przechodzi w ręce Unii Europejskiej.

Polityka 49.2001 (2327) z dnia 08.12.2001; Świat; s. 38
Reklama