Historią Jej, Jego i Tej Trzeciej żyła cała blogowa społeczność. On i Ona byli ze sobą siedem lat. Potem On poznał przez Internet Tę Trzecią. On napisał w swoim blogu, że zaczyna wątpić w dotychczasowy związek, a także, że jest „pieprzonym męskim egoistą”. Ta Trzecia zwierzała się w swoim wirtualnym memuarze z miłości, która przyszła po wielu latach oczekiwania. Setki osób doradzały im codziennie, co powinni zrobić. Echa najgłośniejszego w internetowej społeczności romansu dotarły do Siostry Onej. Wpisała wówczas w blogu Tej Trzeciej: „Jesteś tak perfidna, że chce mi się wymiotować”. Gdy ujawniła prawdziwe imiona Jego i Jej, On zaczął pisać nowy pamiętnik pod kolejnym przybranym imieniem. Tym razem na ślad trafiła Ona. Napisała, że szkoda, iż o wszystkim dowiaduje się dopiero z bloga. Setki osób razem z Nią przeklinały Tę Trzecią. W końcu On dał za wygraną: „Kochani, my istniejemy naprawdę. Nie jesteśmy wpisami. Jesteśmy ludźmi. Mój blog żyje własnym życiem, nad którym nie panuję”.
Pisać każdy może
Co takiego jest w blogach, że w Polsce ich pisanie wciągnęło już kilka tysięcy, a na całym świecie kilkaset tysięcy osób? „Jest w tym coś wspaniałego i obrzy-dliwego jednocześnie” – pisze Krystyna Janda o blogowaniu w swoim blogu, gdzie anegdoty teatralne przeplatają się z historyjkami z jej życia rodzinnego i komentarzami do najważniejszych wydarzeń politycznych.
Ernest Bryll również, choć pewnie o tym nie wie, jest blogerem (czy jak wolą inni: blogowiczem). Co kilka dni zamieszcza na swojej stronie internetowej list, a w nim wiersze własne i swoich ulubionych autorów, czasami kilka słów komentarza, trochę rozważań o otaczającej rzeczywistości.