Archiwum Polityki

Sprawa sędziów

A już się wydawało, że po burzliwej epoce Zbigniewa Ziobry i braci Kaczyńskich sądy w Polsce będą mogły wreszcie spokojnie pracować. Okazuje się jednak, że polityczne gry sędziami trwają w najlepsze.

W Krakowie sędziowie zrzeszeni w Stowarzyszeniu Iustitia zagrozili... strajkiem. Zapowiadają tzw. dzień bez wokand. Jeśli rząd nie zmieni zasad obliczania ich wynagrodzeń, 30 maja w ramach protestu nie rozpatrzą żadnej sprawy: wezmą urlopy na żądanie, będą pisać uzasadnienia do wcześniej wydanych wyroków itd.

W odpowiedzi minister ogłosił, że „ze zrozumieniem przyjmuje krytyczną ocenę sędziów co do poziomu wynagrodzeń”. W resorcie sprawiedliwości ruszyły prace zespołu ekspertów ds. generalnej reformy sądownictwa.

Z kolei Krajowa Rada Sądownictwa, konstytucyjny organ mający stać na straży sędziowskiej niezależności, który jeszcze niedawno ostro kwestionował kolejne posunięcia prezydenta wobec trzeciej władzy (w tym opóźnianie czy odmowa nominacji sędziowskich bez podania przyczyn), ogłosiła nagłe ocieplenie stosunków z Lechem Kaczyńskim. Bo prezydent pierwszy raz w swojej kadencji przyjął członków KRS i zasugerował możliwość podwyżki sędziowskich wynagrodzeń.

Równocześnie jednak nie ustaje krytyka sądów. Tu prym niezmiennie wiedzie... brat prezydenta. Jarosław Kaczyński w swoim stylu grzmiał, choćby ostatnio w Gdyni: „Z więzień zwalniani są arcyzbrodniarze, ci od obcinania palców i mordowania ludzi”.

Pewne jest jedno: sądownictwo wymaga generalnego przemodelowania. Inaczej ponownie znajdzie się w zapaści.

Uciec od bazy

Krach może przynieść choćby brak szybkiej reakcji ustawodawczej na niedawny werdykt Trybunału Konstytucyjnego, kwestionujący instytucję asesorów (czyli pośredniego szczebla kariery między aplikantem a sędzią). Trybunał uznał, że nie mają oni gwarancji bezstronności i niezawisłości (są powoływani na określony czas, a o ich dalszej karierze decyduje minister sprawiedliwości).

Polityka 9.2008 (2643) z dnia 01.03.2008; Ludzie; s. 90
Reklama