Archiwum Polityki

Bogatym biada

W Moskwie rozpętała się wojna z dyktaturą kapitału. Tak ocenia się akcje rosyjskiej prokuratury i policji podatkowej przeciwko potężnym biznesmenom, którzy do niedawna trzęśli rosyjską gospodarką i polityką, zbijając fortuny na niezbyt czystych interesach. Teraz Kreml postanowił odciąć rekinów biznesu od wpływu na politykę, uznając, że trzeba skończyć z podziałem na lepszych i gorszych przedsiębiorców. Wszyscy powinni być równi.

Putin dobrze robi – pieni się mieszkaniec wioski z prowincji, który przyjechał do Moskwy na bazar. – Przecież oni po plecach narodu doszli do wszystkiego, naszą krew piją. Skąd niby mają na wille i samochody? Mnie w kołchozie już od pól roku nie płacą pieniędzy. Bez dyskusji trzeba by ich wszystkich pod ścianę.

Symbolem nowych czasów stał się list Jurija Biriukowa, wiceszefa prokuratury generalnej. Sługa prawa wprost bez owijania w bawełnę zażądał w nim od Władimira Potanina, jednego z najbardziej znanych rosyjskich przemysłowców, szefa ONEKSIMbanku, w przeszłości wicepremiera, 140 mln dolarów jako „rekompensaty” dla skarbu państwa za zbyt tanio kupione akcje przedsiębiorstwa Norylski Nikiel. Jeśli pieniądze zostaną wpłacone dobrowolnie, to prokuratura „w przyszłości nie będzie podejmować kroków przeciwko Panu na drodze sądowej”. Oburzony bankier nazwał to szantażem, zażądał, by prokuratura skierowała sprawę do sądu, jeśli ma jakieś pretensje i poprosił o pomoc prezydenta Władimira Putina.

Mamy takie porzekadło – łowić ryby w mętnej wodzie – powiedział wtedy rosyjski prezydent zagranicznym dziennikarzom. – Niektórzy rybacy już całkiem nieźle się obłowili i chcieliby, by jeszcze długo w przyszłości nic się nie zmieniło.

W epoce Jelcyna, wykorzystując powszechny bałagan, brak jasnych przepisów, a przede wszystkim skorumpowanych urzędników i osobiste układy z politykami na najwyższych szczeblach władzy, oligarchowie zbudowali ogromne imperia finansowo-przemysłowe. Na różne sposoby, mniej lub bardziej niezgodne z prawem, przejmowali państwowe zakłady przemysłowe, a także państwowe pieniądze, gdyż ministrowie i szefowie tak bogatych instytucji jak Główny Urząd Ceł z zadziwiającym posłuszeństwem przenosili konta państwowych instytucji do prywatnych banków, które zajmowały się obsługiwaniem państwowego budżetu.

Polityka 31.2000 (2256) z dnia 29.07.2000; Świat; s. 37
Reklama