Archiwum Polityki

Gotowi na wszystko

Polacy pojadą walczyć z terrorystami do Afganistanu. W środę 21 listopada w nocy Amerykanie oficjalnie poprosili polski rząd o wysłanie do Azji Środkowej kontyngentu złożonego z 300 żołnierzy. W naszym wojsku przygotowania trwały już od dawna.

Amerykanie dokładnie wskazali, o jakie polskie jednostki wojskowe im chodzi. Przede wszystkim do Azji pojedzie 80 komandosów z kompanii piechoty Grom. Poza nimi 50 żołnierzy z X Opolskiej Brygady Logistycznej; 40 z I Brygady Saperów z Brzegu; 50 z IV Pułku Obrony Przeciwchemicznej z Brodnicy; 5 z Zespołu Rozpoznania Biologicznego Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii z Puław oraz okręt wsparcia logistycznego ORP „Xawery Czernicki” z VIII Flotylli Obrony Wybrzeża.

Na to, że Amerykanie poproszą sojusznika znad Wisły o wsparcie w wojnie z terroryzmem, polskie władze były przygotowane od dawna. Już 11 września prezydent Kwaśniewski zapewniał o solidarności ze Stanami Zjednoczonymi, a ministrowie obrony narodowej składali w Brukseli deklaracje pomocy.

Po czwartkowej konferencji prasowej – premier, minister obrony i szef sztabu generalnego spotkali się z dziennikarzami w siedzibie jednostki Grom w Rembertowie – stało się jasne, że także żołnierze byli przygotowani. Gromowcy od kilku tygodni ćwiczą w górach, poznają afgańskie obyczaje i podstawowe zwroty w azjatyckich dialektach.

– Nasi żołnierze podobne egzaminy już przechodzili i podchodzą do tych działań nie w sposób emocjonalny, ale w sposób spokojny, profesjonalny – mówi płk Roman Polko, szef Gromu.

Okazało się także, że w amerykańskiej bazie Tampa na Florydzie pracują już polscy oficerowie, których zadaniem jest przyglądanie się sytuacji w Afganistanie i przekazywanie do Warszawy danych o działaniach wojsk i warunkach terenowych w miejscach, gdzie mają się znaleźć polscy żołnierze.

Polityka 48.2001 (2326) z dnia 01.12.2001; Wydarzenia; s. 18
Reklama