To było za późnego Gierka. Dawno prysło złudzenie, że po szoku wypadków grudniowych 1970 r. i przejęciu władzy przez nową ekipę Polska wyszła na prostą. Sklepowe półki znowu pustoszały, rosły zagraniczne długi, zaczęło się polityczne i policyjne przykręcanie śruby. W końcu 1975 r. władze zapowiedziały zmiany w konstytucji Polski Ludowej. Miano w niej zapisać kierowniczą rolę partii komunistycznej w państwie i wieczną przyjaźń ze Związkiem Radzieckim. Posypały się listy protestacyjne różnych środowisk intelektualnych – katolickich i demokratyczno-lewicowych.
24 czerwca 1976 r. ekipa Gierka ogłosiła podwyżki cen żywności, m.in. cukru, mięsa i masła. Nazajutrz w Radomiu, Ursusie i Płocku wybuchły robotnicze zamieszki brutalnie stłumione przez milicję. Adam Michnik pisał wtedy w podwarszawskich Laskach ważną książkę „Kościół, lewica, dialog”. W jego kręgu zrodził się pomysł zorganizowania pomocy prześladowanym robotnikom Radomia i Ursusa. Ale to nie Michnik wymyślił Komitet Obrony Robotników, lecz Jacek Kuroń i Antoni Macierewicz. KOR zaczął działać we wrześniu 1976 r.
Nie miał struktury i władz, był funkcjonującym jawnie zalążkiem społeczeństwa obywatelskiego. Informował o represjach władz, zbierał pieniądze na pomoc dla rodzin prześladowanych, wysyłał obserwatorów na procesy sądowe rzekomych „warchołów”, szukał adwokatów i lekarzy do opieki nad robotnikami, ogłaszał komunikaty i apele mobilizujące opinię publiczną. W miarę jak rozwijał swą działalność, całkowicie zgodną nawet z ówczesnym prawem, pozyskiwał do współpracy coraz więcej ludzi w różnych środowiskach społecznych i zawodowych. Idea samoobrony społecznej przed autorytarną władzą okazała się nie tylko atrakcyjna, ale i skuteczna. Do KOR garnęli się ludzie dobrej woli, zwłaszcza młodzi – studenci.