Po aresztowaniu dr. Mirosława Garlickiego, na niewykonanych, a zakontraktowanych przez Ministerstwo Zdrowia na 2007 r. przeszczepach warszawski szpital MSWiA stracił prawie 6 mln zł, na niewykonanych kontraktach z NFZ – kolejne 8 mln zł. Placówka, która była dla innych wzorem zarządzania, pogrąża się w deficycie. Jedynym ratunkiem dla szpitala byłaby reanimacja transplantologii, co jednak łatwe nie jest. W środowisku mówi się bowiem, że o wpływy w szpitalu na Wołoskiej, zwłaszcza na kardiochirurgii, ciągle toczy się cicha, acz zażarta wojna między prof. Zbigniewem Religą a prof. Antonim Dziatkowiakiem. Kilkunastu zaledwie kardiochirurgów, mających uprawnienia do wykonywania przeszczepów serca, to uczniowie jednego albo drugiego profesora. Klinika na Wołoskiej była uważana za strefę wpływów prof. Religi, kiedy to on kierował tamtejszą kardiochirurgią. Gdy konkurs na ordynatora wygrał Garlicki, Religa nie ukrywał swego niezadowolenia. Umowa Garlickiego o pracę wygasła po upływie trzech miesięcy jego przebywania w areszcie. Dyrekcja szpitala na Wołoskiej zwróciła się właśnie do Ministerstwa Zdrowia o zgodę na przeprowadzenie konkursu na ordynatora kardiochirurgii. Procedurę ledwie rozpoczęto, ale w środowisku medycznym mówi się, że zwycięzcą może zostać Grzegorz Religa (ur. w 1967 r., kardiochirurg), syn byłego ministra, obecnie zatrudniony w Instytucie Kardiologii w Aninie. Dla Wołoskiej byłby to kłopot, bo młody Religa nie ma uprawnień do wykonywania przeszczepów. Mimo to jego kandydatura nie wydaje się pozbawiona szans. Wołoska ma dzisiaj złe notowania u lekarzy. Może się więc okazać, że do konkursu nie wystartuje nikt, kto posiada certyfikat. Wtedy wygra osoba bez uprawnień transplantologa. Procedura wyłaniania nowego ordynatora potrwa 3–4 miesiące.