Archiwum Polityki

Rus i Tusk

Premier Donald Tusk – w odniesieniu do Rosji – słusznie zakłada, że trzeba dobrze się rozeznać, gdzie chodzi o nasze interesy, a gdzie tylko o splot emocji, resentymentów i nieporozumień.Warto tu przywołać świetny komentarz Lecha Wałęsy do moskiewskiej wizyty Tuska: w epoce wojowania, mówi były prezydent, nasze położenie geograficzne między dwoma wrogami było przekleństwem, ale w epoce globalizacji, porozumienia i pokoju jest błogosławieństwem. Żeby jednak korzystać z tezy Wałęsy i dobrodziejstw kraju tranzytowego – trzeba nie tylko mieć infrastrukturę i inicjatywę polityczną, ale też dobre stosunki z Niemcami i z Rosją, a idealnie – lepsze z każdym z nich niż oni ze sobą bezpośrednio.

Dla przykładu: czy nie czas, by odmitologizować uzależnienie gazowe od Rosji? W energetyce w ogóle, dzięki węglowi, mamy pozycję, której wiele krajów może nam pozazdrościć. Czy w sprawie rurociągu północnego nie zachowujemy się jak pies ogrodnika? Przecież nie potrzebujemy więcej gazu od Rosji, ten rurociąg jest nie dla nas. A jeśli chcemy zrobić interesy z Rosją i Niemcami jako kraj tranzytowy – przystąpmy do spółki i wnieśmy kapitał: rurociągi to nie tylko konstrukcje polityczne, ale i dobre interesy. Wiadomo: boimy się Rosji i uzależnienia od niej. A może ten lęk jest wytworem dawnych XIX- i XX-wiecznych strachów, które przesłaniają nam nowy, zmieniony obraz świata? Boimy się Rosji? A przecież nigdy przedtem nie byliśmy pełnoprawną częścią najpotężniejszego sojuszu obronnego na świecie ani częścią największej na świecie unii politycznej i gospodarczej. Sami przyznajemy głośno, że i Rosja nie jest dziś światowym zagrożeniem. Warto się starać odkleić gębę rusofoba przyprawianą nam i w Rosji, i na zachodzie Europy.

Polityka 7.2008 (2641) z dnia 16.02.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama