Archiwum Polityki

Archipelag Białomor

Z Pietrozawodska do Miedwieżjej Gory pociąg jedzie trzy godziny. Połowę drogi przy akompaniamencie dziwnej muzyki. Położone na błotach i skałach Karelii szyny jęczą i stękają pod kołami wagonów jak podziemne chóry. Albo łagrowe dochodiagi.
JR/Polityka

Za oknem sam Białomor (Kanał Białomorsko-Bałtycki, BBK). Właściwie nie widać żadnego kanału, tylko jezioro Onega, nad którym leżą Miedwieżjegorsk (zwany potocznie Miedgorą) i Powieniec. Encyklopedie i przewodniki wprowadzają w błąd, podając, że budowa 227 km kanału zajęła tylko 20 miesięcy (1931–1933 r.). W trosce o podkreślenie heroicznego wysiłku zeków autorzy trochę koloryzują (zek – od wyrazu zakluczonnyj, zapisywanego z/k, określenie więźniów gułagu w Związku Radzieckim; gułag – akronim nazwy Gławnoje Uprawlenije Isprawitielno-Trudowych Łagieriej, Główny Zarząd Poprawczych Obozów Pracy).

Bo sam przekop białomorsko-bałtycki ma tylko 48 km, a reszta to właśnie jeziora (w tym Onega) i rzeki. Na BBK jednak inne liczby są ważne.

50 tys. trupów

50 tys. zmarłych, zamarzniętych i rozstrzelanych w wykopie Kanału Białomorsko-Bałtyckiego. To jeden z najostrożniejszych szacunków. Pochówek w fundamentach śluz, w wale wodochronnym albo pobliskim lesie. Jak w tym na uroczysku Sandarmoch pod Powieńcem, gdzie w latach 30. rozstrzelano ok. 9 tys. więźniów z BBK i Sołowek (Wyspy Sołowieckie, gdzie zorganizowano pierwszy sowiecki obóz pracy, łagier). Ni to las krzyży, ni to zwykły sosnowy bór. Trudno oprzeć się wrażeniu, że krzyże rosną tam razem z sosnami, że są żywe, że szumią i chwieją się jak drzewa. Widok wprawia w takie osłupienie, że trzeba dobrze się przyjrzeć, czy rzeczywiście drzewce najbliższego krzyża nie uginają się pod wiatrem.

Upiorny optical art ma dalszy ciąg: tabliczki z nazwiskami są przybite nie tylko do krzyży, ale też do pni sosen, co jeszcze bardziej gmatwa krajobraz: spodziewasz się u góry poprzecznej belki, a tu zielona korona drzewa... Wesoła zieleń sosnowych igieł wydaje się jakimś nietaktem.

Polityka 7.2008 (2641) z dnia 16.02.2008; Na własne oczy; s. 100
Reklama