Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Ameryka jeży włos

Jean Daniel, pisarz, publicysta, założyciel tygodnika „Le Nouvel Observateur”

Francja ma wino i sery, Prowansję, zapoczątkowała Oświecenie, wynalazła prawa człowieka, dziś żarliwie broni własnej kultury i języka przed inwazją Ameryki, ma najszybszą na świecie kolej, zaakceptowała zwrot „l’exception française” – wyjątkowość francuska. A na dodatek niemal każdy jej polityk ma ambicję napisania książki. Czy francuskie elity przewyższają te z innych krajów?

Nie sądzę. Myślę, że są świetnie uformowane intelektualnie, że są na bardzo wysokim poziomie kulturowym. Brakuje im jednak poczucia odpowiedzialności, wyczucia konkretu i zmysłu przewidywania, które spotykamy gdzie indziej. Mamy więc zarazem piękne zalety, ale również poważne wady. Był nawet jakiś czas temu swoisty proces wytoczony elitom przez mojego przyjaciela w formie książki „La faute a Voltaire et a Rousseau”(To wina Woltera i Rousseau). Piosenkę z tymi słowami śpiewał Gawrosz, jeden z bohaterów „Nędzników”.

Zresztą nie sądzę, by termin „francuskiej wyjątkowości” dotyczył elit. Wyjątkowość istniała raczej jako nostalgia za mocarstwowością i dominacją Francji. Za jej wielkością. To ambicja Francji oraz żal, iż nie jest już mocarstwem, karmią taki stan umysłu, który może prowadzić do wyjątkowości. Często nasi wielcy sąsiedzi wytykają nam tendencję do odmienności, a nawet buntowniczości czy to w szkole, czy w rozmowie, czy w NATO, czy w ONZ, czy w Brukseli, czy w innych instytucjach międzynarodowych. Francuz za punkt honoru uważa powiedzenie czegoś odmiennego od całej reszty często tylko dlatego, że chce się różnić. Tak idea inności zastąpiła ideę wyższości.

Powinien pan podkreślić rolę de Gaulle’a, pisał pan o nim całe książki.

Prawdą jest, że ten stan umysłu, który opisałem, został ożywiony, odświeżony i umocniony od czasów de Gaulle’a.

Polityka 33.2001 (2311) z dnia 18.08.2001; Świat; s. 35
Reklama