Do ciekawszych wydarzeń legislacyjnych ubiegłego miesiąca należała nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, uchwalona 19 lipca. Sejm obiecał posiadaczom mieszkań lokatorskich uwłaszczenie się niemal za darmo, jeśli nie liczyć opłat za wycenę mieszkania, akt notarialny i założenie księgi wieczystej (art. 12 ust. 4). Wydawało się, że po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 29 maja parlament przestanie robić spółdzielcom podobne nadzieje. TK uznał wtedy trzyprocentową odpłatność za uwłaszczenie się, przewidzianą w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych, za zbyt głęboką, arbitralną i nieuzasadnioną ingerencję w spółdzielczą własność. Tymczasem nowelizacja z 19 lipca przewiduje odpłatność jeszcze mniejszą: od ceny, jaką spółdzielca zapłaciłby za mieszkanie, odjęto by i zwaloryzowany wkład mieszkaniowy, i zwaloryzowaną pomoc państwa (dotację albo umorzoną część kredytu). Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP szacuje, że byłaby to odpłatność rzędu kilku złotych.
– Posłowie uważają, że państwo może swobodnie manipulować spółdzielczą własnością, bo do niej dopłaciło – komentuje Tomasz Jórdeczka z tego związku. – Trybunał Konstytucyjny zajął inne stanowisko, uchylając w maju artykuł o uwłaszczeniu za trzy procent wartości mieszkania.
Nowa wersja małego uwłaszczenia podzieli prawdopodobnie los poprzedniej (jeśli Sejm zdąży rozpatrzyć poprawki Senatu, a prezydent ustawy nie zawetuje). Posłowie AWS, którzy ją przeforsowali, zapewne nie mają co do tego złudzeń. Zamanifestowali po prostu wolę polityczną: AWS obiecała wyborcom uwłaszczenie i robi wszystko, żeby słowa dotrzymać. Nowelizacja jest kartą w wyborczej grze.
Siekierkę na kijek
Do największych bubli legislacyjnych tego roku należy ustawa o ochronie praw lokatorów, uchwalona 21 czerwca (patrz POLITYKA 30).