Archiwum Polityki

W podziemiu

Rok szkolny 2005/2006 zaczął się od rządowej deklaracji o objęciu 5-latków obowiązkiem przedszkolnym, a skończył odwołaniem całej akcji. A jednak przedszkoli przybywa. Rok 2005 był pierwszym, gdy więcej ich otwarto, niż zlikwidowano. Tyle że powstają z konieczności poza oficjalnym systemem edukacji.

Dr Anna Kienig z Zakładu Pedagogiki Przedszkolnej i Wczesnoszkolnej Uniwersytetu w Białymstoku w raporcie „Małe dziecko w Polsce” przygotowanym dla Fundacji Komeńskiego i Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności oblicza, że w 2005 r. przybyło w miastach 110, a na wsiach 190 placówek przedszkolnych. To pierwszy od dziesięcioleci rok, gdy strzałka poszła do góry. Zapewne pozytywny efekt dała kampania medialna, uświadamiająca korzyści płynące dla dzieci z kontaktu z dobrym przedszkolem. Ale też gminy zaczęły się wzajemnie od siebie uczyć, jak to robić, żeby zrobić się dało.

Bo gmin, zwłaszcza wiejskich, zwyczajnie nie stać na tworzenie przedszkoli spełniających warunki ustawy oświatowej, czyli czynnych od rana do wieczora, z nauczycielem zatrudnionym z zachowaniem zasad Karty Nauczyciela – tłumaczy Teresa Ogrodzińska, szefowa Fundacji Komieńskiego, od lat propagującej ideę alternatywnych przedszkoli. – Zwłaszcza że koszty ponoszą same, bez pomocy państwa. Poza tym nie takie przedszkola są na wsi potrzebne. Tam jest potrzebne coś, co działa na przykład trzy dni w tygodniu.

Dlaczego we wsi, gdzie jest 11 dzieci, nie miałaby zaistnieć zbierająca się trzy razy w tygodniu grupa dyskusyjno-zabawowa dla 3-, 5-latków, w ramach której dzieci się ukulturalnia? Albo grupa profilaktyki antyalkoholowej, gdzie dzieci z rodzin z tym problemem uczą się spędzać czas z dziećmi z dobrych domów? Dlaczego zajęć nie miałaby prowadzić wykwalifikowana nauczycielka nauczania początkowego, opłacana z puli gminnych pieniędzy na zapobieganie alkoholizmowi?

I tak właśnie działa wspomniany kamuflaż. W gminie Jastków pod Lublinem powstało w parę lat (i powstają nadal) siedem zakamuflowanych przedszkoli, czynnych krócej niż te miejskie i nie codziennie, oficjalnie będących częścią ośrodka sportowego albo filią ośrodka zdrowia.

Polityka 25.2006 (2559) z dnia 24.06.2006; Społeczeństwo; s. 94
Reklama